Jedzie sobie tramwajem pijaczek.
Siedzi sobie wygodnie. W pewnym momencie zaczyna się chwiać, jakby tracił
równowagę. Wiadomo, podróż miejskim tramwajem wymaga wprawy, koordynacji i
mocnych nerwów. W pewnym momencie pijaczek wypada z orbity - zdaje się, że na
rondzie, choć niewykluczone, że to była prosta - i bach, leży jak długi między
siedzeniami. Litościwy pasażer pomaga mu wstać. Niezrażony potknięciem pijaczek
prostuje się, strzepuje pył z odzieży i odpowiada z godnością, jak też
uśmiechem na ustach:
- Bo żem sobie tak myślał: Wstań, wstań, wstań...no i
żem pizd*ął.
A morały z tego takie: Nie
rozmyślaj za dużo o przyszłości, zamiast myśleć o tym, co masz zrobić, przejdź
do działania, z każdej opresji wychodź z godnością, a na rondzie trzymaj się
oparcia..
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz