środa, 9 października 2013

W Parku Skarbków

W różanym ogrodzie zakwitły jaskry, Justka obok astrów ulubione kwiatki :-)



Pierwszy dzień jesieni w domu Justka


Prawie rok minął, a Justek pamięta ;-)


Wyróżnienie Liebster Blog otrzymywane jest od innego blogera w ramach uznania za "dobrze wykonaną robotę". Jest przyznawane dla blogów o mniejszej liczbie obserwatorów, więc daje możliwość ich rozpowszechniania. Osoba z wyróżnionego bloga odpowiada na 11 pytań zadanych przez osobę, która blog wyróżniła. Następnie również wyróżnia 11 osób (informuje je o tym wyróżnieniu) i zadaje 11 pytań. Nie wolno nominować bloga, z którego otrzymało się wyróżnienie.


1. Szarlotka, czy sernik?

Sernik, szarlotki Justek nienawidzi, co nie znaczy, że nie zje ;-)

2. Wiosna, czy jesień?

Jesień. Justek uwielbia jesień. I wrzesień i październik, i listopad. To jego ulubiona pora roku. Naprawdę. To nie sarkazm.

3. Jaką postać literacką przypominasz?

Pippi Pończoszankę

4. Życie rentiera, czy praca tylko dla przyjemności?

Życie rentiera, który pracuje dla przyjemności :-)

5. Który kontynent chci(a)łabyś zwiedzić dokładnie?

Asustralę i Oceanię

6. Który z Bondów i dlaczego (aktor lub film)?

Żaden. Nie kręcą Justka ani trochę. (ani aktorzy ani filmy)

7. Feministka nie praktyczna, czy nie kochana?

Praktyczna i kochana

8. BMI czy IBM?

FBI

9. Pies czy kot?

Buahahahahahahahahahhahahhahhahahhhhhhahahhahhahahahahahahaaaaaaahahahahahahaha

10. Szpilki, czy wszystko tylko nie szpilki?

Wszystko, w tym szpilki

11. Mickiewicz, czy Sienkiewicz?

„Rodzinę Połanieckich” przeczytał Justek w siódmej klasie. To najlepsza powieść Sienkiewicza zdaniem Justka ;-)

Tatuś Muminka i Justek w listopadzie

Nareszcie odbyło się spotkanie Klubu Kreatywnego Czytania! W Etno Cafe. Zjawiły się wszystkie dziewczyny. Rozmawiały na temat „Elegancji Jeża”, której Justek nie przeczytał, bo to książka, jakiej  nie kupisz i nie wypożyczysz. Justek zamiast dyskusją zajął się zatem szklanką kakao z bitą śmietaną, a potem zabawkami, bo przyszła Ala z Małą Milą.


Okazało się, że Aga straciła grant na klub. Nic to. Przenosimy klub do podziemia. Urządzamy latający uniwersytet. Same będziemy wygłaszać prelekcje. Justek się zgłosił jako pierwszy i ostatni. W listopadzie robi wykład na temat Muminków („Tatuś Muminka i morze”, „Dolina Muminków w listopadzie”), w czerwcu o Pippi Pończoszance. Pippi to Justka bratnia dusza. Zacytujmy wikipedię:

Pippi, najsilniejsza dziewczynka na świecie z torbą pełną złotych monet doskonale sobie radzi bez pomocy, ignorując bądź odrzucając wszelkie próby ingerencji w jej życie: czy to umieszczenia jej w domu dziecka, czy zmuszenia do chodzenia do szkoły. Jej zachowanie i wypowiedzi często obnażają hipokryzję dorosłych, dbających bardziej o zewnętrzne pozory niż wyższe wartości. Sama Pippi, mimo ciągle popełnianych niezręczności i skłonności do opowiadania niestworzonych historii, zawsze kieruje się dobrem innych, spiesząc na ratunek słabszym i poszkodowanym.

Po spotkaniu Justek z plecakiem cięższym o trzy książki podarowane przez Agę, udał się na spacer z Marysią i Kasią, by w okolicach Metra centrum odbyć długą i bardzo ciekawą rozmowę na tematy społeczne i polityczne. Wrócił do kota Filipa bardzo zadowolony.

Justek łamie system w Muzeum Etnograficznym

Justek odwiedził Muzeum Etnograficzne w ostatnią sobotę. Nie spodziewał się, że wystawa jest tak mała. Wydawało mu się, że zwiedzać będzie godzinami, tymczasem wyszedł po 40 minutach.

Okazało się, że szatnia, do której został zaprowadzony przez dwóch uroczych starszych panów ochroniarzy jest samoobsługowa. Trzeba wrzucić 2zł, jak w Biedronce. Justek nie miał 2 zł, wrzucił zatem 1 zł, szafka połknęła mu pieniążek, ale już nie oddała. Tak Justek oszukał system w Muzeum Etnograficznym. Dodatkowo siedząc na kibelku musiał się cały czas gibać, bo fotokomórka wyłączała światło. Wizyta w muzeum to wyzwanie dla kogoś z Grodziska Mazowieckiego.

Wystawa stała przesympatyczna, bo Justek w głębi duszy jest ludowym artystą, tylko nikt o tym nie wie. Justek obejrzał eksponaty i przeczytał zawieszone przy nich opisy jak dorosły człowiek. W ruchomej pokazali instrumenty muzyczne. Fajne, chociaż z Justka taki muzyk jak piłkarz nożny. Dzieciarnia gimnazjalna biegała jak szalona i oczywiście kluczowy punkt wycieczki, pokazywanie palcem masek i najróżniejszych podobizn z okrzykiem: To Maciek! To Piotrek! To Sławek! Justkowi się zawsze na ten widok łza w oku ze wzruszenia kręci.

Justek postanawia się wyspać


Ponieważ Justek wstaje o 4:30, co wzbudza niepokój nawet u kota, postanowił w końcu się wyspać. To był ostatni dzień przed krótkim urlopem, chciał rześki i wypoczęty nadrobić zaległości i opuścić firmę z czystym kontem. Położył się zatem spać przed 21. Trochę poleżakował i zasnął.

Rano wstał bardziej zmęczony niż zwykle. Trudno, pomyślał, za chwilę otrzeźwieję i będę jak ten młody bóg. Kot zamiast miałczeć za drzwiami swojego pokoju spał w najlepsze. Cóż, pewnie też postanowił się wyspać. Zaparzył sobie super mocną kawę, przygotował kanapki do pracy, ryż ze szpinakiem ugotował, kota oporządził, zrobił się na bóstwo, chociaż nie musi, po czym wystrojony i wymalowany, zerknął Justek na zegarek, sprawdzić, która godzina, bo już czas był do pracy wychodzić. Patrzy, a tu parę minut po północy. Przyśniło mu się, że pora wstawać, to wstał. Zły na siebie jak ta cholera, zmył makijaż, przebrał się w piżamę i wrócił do łóżka. Po tej mocnej kawie, w złości i żałości, zasnąć nie mógł. Poleżał z pół godziny, komputer włączył i pracował do 2:30. Dopiero wtedy zmęczony trochę pospał.

Pojechał do pracy rozmemłany, niewyspany i zły.

Tak to Justek postanowił się wyspać :-/.

wtorek, 1 października 2013

Justek lubi kwiatki, a kot Filip szczypiorek










Justek na Festiwalu Nauki


Umówił się Justek z dziewczynami z Klubu Kreatywnego Czytania w Etno Cafe na kawę i plotki z najwyższej półki. Spotkanie w październiku, ale już teraz Justek postanowił odwiedzić Muzeum Etnograficzne, co by wiochy nie robić swoim brakiem obycia. Do Muzeum tego się Justek już od dawna wybiera, ale jakoś dotrzeć nie może. Dostał wreszcie potrzebnego kopa, by pojechać i opowiadać przy kawce z miną zblazowanego bywalca: tak byłem, byłem, widziałem. 

Pomyślał sobie Justek, że się wybierze w sobotę popołudniu, posprząta najpierw, oporządzi kota i takie tam inne sobotnie. Jak pomyślał, tak zrobił, ubrał się ładnie i udał na dworzec w poszukiwaniu pociągu. Okazało się, że najbliższy odjeżdża za dwie godziny. Wkurzył się Justek, bo ten pociąg go wcale nie urządzał. Z tego wkurzenia udał się do Biedronki, gdzie nabył produkty na obiad i opakowanie waniliowych babeczek. Wieczór spędził z Almodóvarem i kotem. 

Ale nie ma tego złego, co by Justkowi na dobre nie wyszło. Nazajutrz się udał na Wydział Psychologii UW, by posłuchać dwóch wykładów w ramach Festiwalu Nauki.

Lubi Justek bardzo wykładowców psychologii, bo są przyjemni w obejściu, pewni siebie, swobodni i sympatyczni, nie odczuwają też przymusu upychania w każdym zdaniu słów obcego pochodzenia dla pokazania jacy są mądrzy. Pierwszy był dobrze zbudowany i półtoragodzinny wykład zmieścił w jednej godzinie, drugi - wątły i tak uroczy, że Justek byłby skłonny go adoptować - gadał przeszło dwie godziny. Justek wrócił do domu bardzo zadowolony :-).

Justek ratuje pająka



Justek odwiedził Laboratorium, by posłuchać niezmiernie interesującego opowiadania R o cyrku, nauczyć M nowych słówek i obgadać kwestie związane z planowaną wycieczką do Gardzienic. Okazało się, że nie każdy chce i nie każdy może. Justkowi się nawet śniło, że pojechali, a to oznacza, że dla Justka wycieczka do Gardzienic to poważna sprawa. Justek chce i może.

Przy okazji Justek uratował pająka, który wdarł się do pracowni R przez okno. Jako jedyny był gotowy chwycić go w ramiona i wynieść na dwór, a nie złapać jakimś tworem szczypcopodobnym i zmiażdżyć. Pająk też człowiek.

Justek maluje



Lekcja 1

Stawiła się stara ekipa: Jagoda, Ania, jedna koleżanka, której imienia Justek nie pamięta oraz kilka nowych osób. W październiku wróci Tomek, który przebywa w Szkocji oraz - być może - Pani Marysia. Czekamy też na Renatę. Justek wtajemniczył dziewczyny w sekrety swojej diety pogrubiającej i zaczął malować martwą naturę z gipsową głową.

Lekcja 2

Dołączyła Renata, co niezmiernie ucieszyło Justka. Już miał do niej pisać mejla, że nie ma kto poziomu zawyżać. Nie zjawiła się tylko Jagoda, która jak się okazało zasłabła i trafiła do szpitala. Zadzwonił Justek do niej niezwłocznie, dać relację i zbesztać za podrywanie lekarzy i bałamucenie sanitariuszy. Okazało się, że nazajutrz opuszcza szpital, obiecała, że pojawi się na kolejnych zajęciach. Jagoda trzy lata temu wróciła z Nowego Jorku, gdzie wyemigrowała po 89. I chociaż jest młodzieżowa duchem, ma 72 lata, cukrzycę i pali jak smok. Justek się  martwi :-(.

Lekcja 3

Przywiózł Justek komplet pędzli ze sklepu "Wszystko po 3 złote", ze zgrozą konstatując, że jednak przepłacił. Jagody nadal nie ma :-(

Justek klei



Lekcja 1

Justek zapisał się na decoupage. Oprócz Justka też inne panie, w tym jedna baba bardzo irytująca. Justek postanowił poćwiczyć swoją nową osobowość. Jest cierpliwy, miły i w ogóle dusza człowiek. Był już strasznie zmęczony po maratonie - rzeźbię, wyszywam, maluję. Ozdobił deseczkę rysunkiem hortensji i wrócił do domu bardzo zadowolony.


Lekcja 2

Irytująca baba zrobiła się jeszcze bardziej irytująca, irytując nie tylko Justka. Podkręciło to atmosferę. Baby zaczęły się wykłócać, wymądrzać, materiały sobie wyrywać. Pani prowadząca nie lepsza. Justek godzinę wycinał skomplikowany wzór z różą, zapytał jak przykleić najskuteczniej, pani wyrwała Justowi z ręki pudełko, wszystko sama zrobiła, porwała różę, pomarszczyła, nie tak zrobiła jak trzeba, odając Justkowi gotowy wyrób, licząc że Justek będzie zadowolony i kazała (sic!) Justkowi ponaklejać jeszcze inne wzory, czego Justek nie planował i nie zrobił. Irytująca baba zaczęła komentować, wyrywać flaszkę z lakierem, inna nie mniej irytująca, rżąca jak koń weszła z nią w pyskuwę. Jeszcze inna uciekła. A jeszcze była taka pomocnica maszynisty, która po prowadzącej każde słowo powtarzała, dodając swoje trzy grosze. Justek poznał różne techniki i tajniki, po czym ewakuował się do domu w jakiś sposób jednak zadowolony

Lekcja 3

Justek na nią nie poszedł, zamiast tego wpraszając się na dodatkowe zajęcie z malarstwa, na których spotkał kolegę z zeszłego roku Kaspra. Justek ucieszył się na widok kolegi. Kolega chodzi jeszcze do szkoły. Chyba nawet już do liceum. Woła do niego: Cześć Kacper. A on na to Dzień dobry i dygnął. Justek zwątpił w swoje serum. Justek miał tego dnia dzień wolny od pracy, przyjechał zatem wypoczęty i nieskromnie powie, że ze swojego obrazka bardzo zadowolony ::)

Justek szyje



Lekcja 1

Zapisał się Justek w środę na lekcje szycia u przemiłej starszej pani, która lubi opowiadać o swoich dolegliwościach. Dzięki niej nie tylko nauczył się Justek jak obszyć gałgankowego motylka garścią koralików, ale też dowiedział się, że warto do szpitala zabrać własną koszulę nocną. Pani ta wyjęła z szafek swoje liczne skarby i Justek poczuł, że trafił do raju. Nie licząc dwóch dziesięcioletnich dziewczynek i jednej dwudziestoletniej kobiety, średnia wieku uczestniczek jakieś 82 lata. Klimaty zupełnie obce Justka naturze, ale mimo to Justek całkiem dobrze się czuł w tych obcych klimatach. Zwłaszcza, że jedna pani zasugerowała, że Justek chodzi jeszcze do szkoły. Warto było zainwestować w serum. Justek zdobił koralikami motylka i wrócił do domu bardzo zadowolony.

Lekcja 2
Jedna uczestniczka zasugerowała, że ją ręka boli, Pani Babcia Prowadząca cały czas nad tym biadoliła, szukając maści, co by biednej uczestniczce rękę posmarować. Uczestniczka błagała Panią Babcię, żeby szukania zaniechała, bo ręka już prawie nie boli. Tymczasem Justek uszył sowę z filcu, nagabywany przez Panią Babcię prowadzącą, by sobie wzór sowy narysował w zeszycie, co Justek uczynił, by zrobić Pani Babci prowadzącej przyjemność, chociaż już żadnych sów nie planuje robić. Tę jedną zrobił i był z siebie bardzo zadowolony.

Lekcja 3

Tym razem Justek uszył dwa jabłuszka. Bardzo dobrze mu się szyło, bowiem w drodze na Kredytową, zahaczył o Empik, gdzie spryskał nadgarstki obficie perfumami chanel. Obecne były oprócz Pani Babci Prowadzącej trzy inne babcie oraz trzy młodociane dziewczynki. Justek skonstatował, że jest jedyną uczestniczką, która miesiączkuje, co też było ciekawym doświadczeniem. Jedna Pani opowiadała o rehabilitacji, druga o bólu głowy, trzecia o tym, że ją noga rwie na zmianę pogody, czwarta o lekach na nadciśnienie. A dziewczynki odpowiadały na nieśmiertelne pytania z cyklu "Co tam słychać w szkole". Justek szył. Jedna Pani wróciła właśnie z pielgrzymki, na którą się udała w ramach wycieczki parafialnej. Pokazywała pocztówkę z Matką Boską. Okazało się, że Pani Babcia Prowadząca kolekcjonuje Matki Boskie, była nawet skłonna zamienić się z tą Panią na inny egzemplarz, bo tej Matki Boskiej akurat nie miała w kolekcji. Ta pierwsza umiała się jednak umiejętnie targować, do transakcji  nie doszło, ale Justek przy okazji dowiedział się, że różne Matki Boskie od różnych są bolączek. Dlatego należny trafnie dobrać obrazek do intencji, by modlitwa zadziałała.

Pani Babcia Prowadząca jest bardzo ciepła i serdeczna, głupio było Justkowi, że ją troszkę oszukuje. Niby formuła lekcji pokazowych jest taka, że się pojawiasz i testujesz, nie mniej jednak każdy prowadzący liczy, że się zapiszesz i będziesz chodził. Justek strasznie się bał, że Pani Babcia zapyta Justka, czy Justek będzie chodził, a Justek zupełnie kłamać nie potrafi, a już Pani Babci zupełnie nie potrafiłby okłamać. Na szczęście nie zapytała.

Justek nie może sobie pozwolić niestety na te zajęcia, ale z całego serca je rekomenduje :-)

Justek rzeźbi



Lekcja 1

Na początek Justek nie załapał o co chodzi z tymi lekcjami pokazowymi. Myślał, że chodzi o jednorazowe pokazy, po których Justek ma się bez kasy nie pokazywać, dlatego Justek zdecydował się się zapisać na cztery różne kursy, co by obejrzeć, co mają do pokazania. We wtorek pojechał na ceramikę. Ceramika się zaczyna o 18, zdążył nawet Justek z pracy do domu pojechać i z domu do Warszawy wrócić , dzięki czemu miał możliwość w międzyczasie ucałować kota. 

- Dzień dobry - zawołał Justek, wchodząc do sekretariatu - Przyjechałem na ceramikę.

- Proszę się zatem tam udać.

- To znaczy gdzie? - zapytał Justek, w odpowiedzi na co pani sekretarka wyjęła karteczkę wydartą z notesu, na której widniała mapka nagryzmolona długopisem o wymiarach 2 cm na 2 cm przypominająca portret zwiniętej w spiralę dżdżownicy. Justek wyczuł w pani sekretarce swoją bratnią duszę. 

Udał się zatem do budynku, w którego piwnicy odbywają się zajęcia, nawet trafił po tym, jak przez okno pomachał uczestnicy a ci na migi pokazali coś, co przypominało ruchy dżdżownicy zwijającej się w spiralę. Ulepił Justek coś co przypomina pojemnik oraz coś na kształt mydelniczki.

Ponieważ myślał, że to pierwsza i ostatnia Justka lekcja, umieścił swoje wyroby w pudełku z napisem Jagoda, bowiem opracował przebiegły plan. Jagoda chodzi na ceramikę, poszkliwi Justkowi pojemnik i mydelniczkę, które znajdzie w przebiegle oznaczonym pudełku i wszyscy będą zadowoleni. Szkoda, żeby się tyle gliny zmarnowało. Zadowolony z obranej strategii Justek zadzwonił do Jagody i wyłożył jej wytyczne. Jagoda rozczarowała Justka informacją, iż po dwóch latach lepienia rezygnuje z zajęć, bo już nie ma komu dawać w prezencie garnków. Strapiony Justek wyjaśnił jej złożoność problemu, po czym został bardzo pozytywnie rozczarowany informacją, iż zajęcia bezpłatne potrwają do końca września, zatem Justek zdąży sobie wyroby gliniane sam poszkliwić. Justek wrócił do domu bardzo zadowolony.

Lekcja 2

Justek sam trafił do piwnicy, gdzie za pomocą gąbki oszlifował pojemnik i mydelniczkę, a nawet zaczął robić miskę, której nie zdąży poszkliwić, ale Justek nie jest prawdziwym mężczyzną, by go oceniać po tym, jak kończy. Mniej więcej w połowie zajęć do sali wkroczył Sas, którego się Justek zupełnie nie spodziewał. Padli sobie z Justkiem w ramiona, wymienili plotki, umówili się na piwko za tydzień w pobliskiej kafejce. Sas robił niezwykłej urody magnesy oraz zabawki choinkowe za pomocą stempli zakupionych w sklepie indyjskim. Zrobił również mydelniczkę, do czego podszedł profesjonalnie, bo coby zrobić swoją, Justek po prostu rozwałkował kulkę.

Opracował Justek ad hoc kolejny przebiegły plan. Justek to urodzony strateg. Zaproponował Sasowi wymianę. Sas poszkliwi Justkowi miskę, a Justek da mu w zamian coś. Dobiły interesu, Sas odprowadził Justka na pociąg, którym wrócił Justek do domu bardzo zadowolony.

Lekcja 3

Justek poszkliwił mydelniczkę na seledynowo i pomarańczowo. Pojemnika nie poszkliwił, bo wysiadły korki w pracowni, w rezultacie piec nie wypalił pojemnika. Naprawił za to Justek miskę, która pękła podczas suszenia oraz zjadł słoik soczewicy, którą poplamił sobie spodnie i poplotkował z Sasem. Umówił się Justek z panią prowadzącą, że wróci w styczniu na zajęcia i sam dokończy prace. Taki ma plan. Justek płynie z nurtem wariantów bardzo z siebie zadowolony.

Po zajęciach Justek poszedł z Sasem na piwo do kawiarni, gdzie zamówił piwo "a la grodziskie". Jak bum cyk cyk tak było. Obgadali interesy i wrócili do domu oba bardzo zadowolone. 

tarta serowo-cebulowa