sobota, 25 stycznia 2014

Justek pracuś

Justek nadal intensywnie pracuje nad swoim projektem, zatem rzadziej będzie się tutaj pojawiał. Oby do wiosny!


Bo ja się umiem cieszyć życiem :-)




Filip, gdzie jesteś?




Zapiekanka :-)






Co Justek zrobi z kasą



Intensywnie się nad tym zastanawia, bowiem odwiedził Jasnowidzkę i ta zapowiedziała w tym roku zalew gotówki. W zeszłym roku Justek miał wyjść za mąż, ale czy o to w życiu chodzi, że wszystko od razu wychodzi? :-) Będzie miał czworo dzieci. Oj łyso będzie niektórym, Justek już to widzi oczami wyobraźni. W czasie oczyszczania aury zapadł w trans, prawie zasnął. Nie miał w czasu na sen wróciwszy w nocy w stanie upojenia alkoholowego, a wstał o 4 rano. Wyszedł z gabinetu na miękkich nogach, półprzytomny, ledwo do domu wrócił. Nie zapomniał jednakże wstąpić do Cepelii i kupić sobie w prezencie urodzinowym maselniczki z Bolesławca. Kosztowała tyle, co wszystkie pozostałe naczynia Justka razem wzięte, ale co tam. W końcu w tym roku czeka Justka prawdziwy zalew gotówki. Stać go :-). Tylko Jasnowidzka zabroniła inwestować.

Kupił sobie Justek trochę rajstop i skarpetek korzystając z rozprzedaży w Factory, po czym na stacji PKP Ursus został zaatakowany przez pijaczków z kwiatami. Wszystkie po 5 zł. Wahał się Justek między bukietem róż, frezji i gerberów. Zdecydował się na róże, bo te można zasuszyć i powiesić pod sufitem, ale że wydać z 10 zł pijaczki nie miały, a nikt na peronie nie chciał Justkowi rozmienić ( baby patrzyły na Justka w różowej kurtce jak na bandziora) zrezygnował Justek z zakupu lewych kwiatków i obrażony udał się na przeciwległy koniec peronu. Już pociąg nadjeżdżał, gdy dojrzał jakiegoś mężczyznę biegnącego z naręczem kwiatów. Już myślał Justek, że będą oświadczyny, a to pan pijaczek rozmienił dychę i przybiegł do Justka w celu sfinalizowania transakcji. Wzruszył się Justek, kwiatki za 5 zł kupił, dopiero w pociągu obejrzał swój bukiet i się nieco stropił. W domu posegregował różyczki, skrócił o 3/4 i wstawił do wazonu ku uciesze kota. Ze 2 dni postoją. Ale za to ile radości sprawił panom pijaczkom :-). Nie wspominając o kocie.



Justek śpiewa

Justek się rozchorował. Pierwszy raz od czerwca. Nawet zaczął się martwić o siebie. Dziwnie jest tak w ogóle się nie przeziębiać. W piątek 3-go wreszcie zaczął smarkać. Nawcinał się pseudoefedryny i od razu poweselał. Nazajutrz, w sobotę obudził się o 4 rano, cały we flegmie i już nie mógł zasnąć. Obejrzał sobie "Kiedy Harry poznał Sally" i starał się wracać do zdrowia. W niedzielę prawie wcale nie wychodził z łóżka. W poniedziałek planował , się z Labem u Roussi, ale postanowił zostać w domku i się wykurować. Ale, że internet odmówił posłuszeństwa, przez co Justek nie mógł napisać mejla informującego o nieobecności, założył nową spódniczkę, wysmarkał się i pojechał.
U Rossi było bardzo fajnie, grali na bębenkach i śpiewali Kolendy, M czytał swoje wiersze, K fragmenty scenariusza filmowego, Justek pił wino. Nie obyło się bez ciekawych anegdotek i wesołych historyjek. Justek uchylił rąbka tajemnicy odnośnie swojego projektu, chociaż obiecał sobie trzymać buzię w ciup. Dał każdej z koleżanek po broszce. Sam przed świętami otrzymał w prezencie rękawiczki od Rossi i fikuśnie opakowane pierniczki upieczone przez Jo. Justek wrócił do tematu Gardzienic, w czym poparły go Ż i Jo. K wstrzymała się od głosu, M robił miny, R był za, a nawet przeciw, A grzecznie milczał, nieobecni nie mieli szansy wypowiedzieć się w temacie.
Potem poszli na wieczorny spacer. Justek dotarł do domu przed północą bardzo zadowolony. I już prawie nie smarkał.

Dokąd zabrała Justka Pa

Justek umówił się z Pa w siedzibie Grodziskiej Alternatywny (jest coś takiego), gdzie miała przeprowadzić krótki wywiad z jakimś miejscowym notablem. Podobno dwa lata wcześniej Justek był  tam na wernisażu, czego za cholery nie pamięta, ale możliwe, że był. Musiał to być naprawdę udany wernisaż ;-) Pa trochę się spóźniła, w wyniku czego spędził Justek kwadrans otoczony stadem piszczących trzynastoletnich dziewcząt, co graniczyło z przeżyciem traumatycznym.
Grodziska Alternatywa okazała się jedynie bazą, z której wyruszyły na Noc Twórczości do Milanówka. Pa odpadła wycieraczka od strony kierowcy, a że trochę lało, podróż to była pełna wrażeń. Justek nie w ciemię bity. Spotkał się kilkanaście dni wcześniej z Jasnowidzką, a ta nie wspominała, by Justek miał wkrótce zginąć tragicznie. Zatem uspokoił Pa, żeby się nie martwiła brakiem wycieraczki i pocieszyła chociaż tym, że jej pas bezpieczeństwa działał, bo ten Justkowy to nie za bardzo. Mknęły zatem wesoło wielkim sedanem, pamiętającym najlepsze czasy Dynastii i trochę trzęsły się z zimna, bo ogrzewanie też szwankowało. W dodatku Justkowi przemokły gustowne kozaczki za 38 zł, zatem z wielką ulgą wysiadł z gabloty i pobiegł do milanowskiego gimnazjum, gdzie Noc Twórczości się odbywała.
Impreza ta zorganizowana z myślą o gimnazjalistach i ich rodzicach bardzo przypadła Justkowi do gustu. Pa przyjechała tam służbowo uzbrojona w radiowy mikrofon, Justek towarzysko. Najpierw obejrzał przedstawienie teatralne, z którego niewiele zrozumiał, bo zaczął oglądać w mniej więcej w połowie. Siedział między dyrektorką szkoły a panem burmistrzem, żeby nikt nie miał wątpliwości, że Justek się nie potrafi ustawić. Potem był bardzo ciekawy wykład na temat twórczości Chełmońskiego, Justek słuchał zafascynowany. Za Chełmońskim jakoś szczególnie nie przepada, bo się go trochę boi, ale pan w tureckim sfeterku bardzo ciekawie opowiadał. Na koniec śpiewał przesympatyczny chłopiec, przygrywając sobie na gitarze, a potem śliczna dziewczynka francuskie ballady.
Po występach udał się Justek na warsztaty decoupagu. Amatorszczyzna. Ale zrobił Justek gustowną podstawkę pod kubek z kawą. Wszyscy myśleli, że Justek tam naucza, stąd pojawiały się pytania w stylu: A w którym dzbanku kawa, a gdzie toaleta? Jedna kobitka powiedziała Justkowi nawet, że ma znaną twarz. Podniecił się Justek, to musi być znak rychłej sławy i bogactwa.

Tymczasem Pa przeprowadziła już wszystkie wywiady, a Justek wysuszył suszarką podstawkę. Udały się zatem na poczęstunek, który jak się okazało został już prawie w całości skonsumowany. Została tylko padlina (której Pa także nie je) i chleb. Pa znalazła ostatni plasterek sera, którym się z Justkiem podzieliła, a Justek oddał Pa kawałek cudem ocalałej papryki. Wzruszone wsiadły do swojej limuzyny i w najlepszych humorach wróciły do Grodziska.








sobota, 4 stycznia 2014

W obcym łóżku z pewną suką

Justek się obudził w Nowy Rok w obcym łóżku z pewną suką. Suka ta zapałała do Justka wielkim uczuciem w noc sylwestrową, nic dziwnego, że Justek się z nią przespał, nie bacząc na niewygodę. 
Nie skończył jeszcze swojego projektu, ale ma już wersję demo. A teraz szlifuje diamencik :-)