niedziela, 12 lipca 2015

Justek na koncercie jazzowym


Odkąd Justek wrócił do pracy, prawie każdy dzień wygląda podobnie. Praca-dom-joga -sen. Justek nie narzeka, bowiem Justek z tych, co lubią wieźć życie uporządkowane. W soboty po porannej sesji jogi, Justek sprząta, co się udało w tygodniu nabałaganić. 


Zakupy robi:
Gotuje






Prasuje.


W niedziele pije poranną kawkę w łóżku i pisze. Na tym etapie produkcji jest na etapie czytania na głos, zatem nie może spędzić uroczego przedpołudnia w kawiarni ani w parku, bo na takie ekscesy Wypizdów jeszcze nie jest gotów. 

Robi też Justek masę innych rzeczy, ale kiedy mają miejsce Justek nie ma czasu ich opisywać, a potem wciąga Justka nurt życia  i Justek wspomnienia ulegają przedawnieniu.
Wczoraj Justek napisał do siebie list z okazji 35 urodzin, które obchodzi za 1,5 roku. Wykleił również okazjonalny kolaż, ale Justek go tutaj nie pokaże, bo to sprawy między Justkiem a Justkiem. Wtajemniczył tylko kota. List zapieczętował, adresując do siebie samej.Otworzy go 11 stycznia 2017 roku. Kot pomagał, jak umiał. Justek z siebie bardzo zadowolony.
A dziś udał się Justek na koncert jazzowy. Średnia wieku 68 lat,co Justka niezmiernie cieszy. Mało jest propozycji dla tej grupy wiekowej poza środowiskiem wielkomiejskiej inteligencji. Zwłaszcza takich, na które mozna się wybrać rowerem i zabrać ze sobą pieska. Co dwudziesty słuchacz miał na szyi obróżkę. Dwadzieścia małych piesków słuchających z uwagą jazzu to widok dla którego warto żyć. W parku miejskim udał się koncert, w otoczeniu starych dębów. Park po rewitalizacji wygląda po amerykańsku. Po amerykańsku grali i śpiewali też starsi panowie jazz nowoorleański. Justek słuchał siedząc na trawie, bo miejsc dla niego zabrakło. Na gender studies Justek się dowiedział, że starsi panowie zniknęli z krajobrazu Warszawy. W małych miasteczkach starszy pan i jego rower nadal rządzą, co Justka bardzo cieszy. Justek lubi swój Wypizdów, chociaż planuje się z niego wyprowadzić.








środa, 8 lipca 2015

Wiekopomna chwila


Nadeszła w życiu Justka ta wiekopomna chwila, gdy zrozumiał, że pora wymienić krany w łazience. Zwlekał z dwóch zasadniczych powodów. Po pierwsze Justek to mały centuś i źle się czuje wydając pieniądze. Po drugie nie lubi mieszkania, w którym mieszka. Tu Justek musi rozczarować czytelników. Nikt tego mieszkania Justkowi nie kupił. Mieszkanie to, chociaż teoretycznie Justka, w praktyce należy do pewnej bardzo toksycznej osoby,  która sporo w życiu Justka ongiś namieszała. Justek tymczasowo tam rezyduje, ale ma nadzieje, że ta tymczasowość nie okaże się wieczna. Trudno się Justkowi zmusić do zrobienia czegokolwiek w tym mieszkaniu, bowiem czuje się w nim trochę jak w więzieniu. Ale zdaje sobie oczywiście Justek sprawę, że wielu chętnie by w takim więzieniu porezydowało, zatem nie narzeka, bo i tak uważa, że w czepku urodzony :-).

Krany padły już dawno. Ten od umywalki jakieś trzy-cztery lata temu. Tak, tak…Gałki odpadły. Obie były czerwone, każda z innej parafii. Ale po ich nasadzeniu na zerodowane bolce dało się odkręcić i zakręcić wodę. Gorzej z prysznicem nad wanną. Odpadł bolec uruchamiający funkcję prysznica, zatem woda tylko leciała ciurkiem z kranu. Justket tak z rok funkcjonował, no może ciut krócej. A że Justek wychował się w domu, w którym nie było ciepłej wody i myć się można było co najwyżej w misce, to Justek nie odczuł tego jakoś straszliwie. Justek mało wymagający jest jeśli chodzi o kwestie materialne.




Wmawiał sobie również Justek, że nie ma czasu się tym zająć, co w praktyce oznacza, że wybierał inne zajęcia. Wsiadł jednakże pewnego dnia do autobusu i pojechał do Janek, gdzie zakupił w dużym markecie budowlanym dwa krany. Nabył przy okazji kilka innych rzeczy. Zajęło mu to jakiś dwie minuty. Tak długo wybierał. Justek z tych, co wchodzą do sklepu, jedno spojrzenie, szybka decyzja i Justek wychodzi z torbą lub pustymi rękami. Dlatego Justek nie chodzi z innymi babami na zakupy.
Wykorzystując dni wolne do pracy, Justek zadzwonił do Pana Hydraulika, by dowiedzieć się, że rozstaw kranu ma Justek starego typu, tzw. krakowski i specjalny brzydki kran retro musi zakupić. Tego z marketu, Pan Hydraulik nie zamontuje, chyba że glazurę skuje i zrobi wszystko od nowa. Justek zostawił swojego Pana Hydraulika samego z kotem i wyruszył do sklepu hydraulicznego, który prowadzi pewna ekscentryczna staruszka. Wracał do niej jeszcze dwukrotnie, za każdym razem zwracając kran. Nie taki, choć zapewniała, że taki.


A że Wypizdów mały Pan Hydraulik wygłosiwszy tyradę pod adresem uroczej ekspedientki, sam pojechał w jakieś sekretne miejsce po nowy dla Justka kran starego typu. Zamontował go skutecznie. Justek już może się prysznicować i zęby myć w umywalce. Justek bardzo zadowolony. Pan hydraulik za dwa krany wziął 60 zł i Justek miał wyrzuty sumienia, że tak mało. Ale w końcu On sam tyle chciał, to Justek mu tyle dał. Przy okazji Justek dowiedział się, że ma kradzioną pralkę. Pan Hydraulik nie powiedział tego of kors wprost, ale było wiadomo, o co chodzi. Pralkę tę zostawili ludzie spod mocno ciemnej gwiazdy, którzy rezydowali w tym mieszkaniu przed Justkiem. Zastanawiał się wtedy Justek, czemu zostawili taką wypasiona pralkę, zamiast wziąć ją ze sobą...Teraz Justek już wie. Nie podłączy jej, skazany na wkładanie rury z odpływem do zlewozmywaka, zabezpieczając ją czajnikiem pełnym wody. Rura została odcięta w połowie. Tamci chcieli ją szybko skądś wynieść. I wynieśli. Justka już nic nie zdziwi. 


1 Wrócić na Gender Studies.

2 Namalować obraz

3 Wymienić krany w łazience.

4 Pomalować kuchnię

5 Odnowić fotel kota Filipa.

6 Kupić szafę

7 Zacząć pisać nową powieść

8 Oczyścić piwnicę

9 Pójść do opery

10 Zapisać się na kurs pisania

11 Pozbyć się starych rowerów

12 Zrobić przemeblowanie

Korporacyjne gry i zabawy


O Bożenko, co tam w tej korporacji nawymyślali!
Ciągle podnoszą cele ilościowe i jakościowe, tną przywileje, straszą redukcją, pensje niskie wypłacają. Justek w czepku urodzony, wyniki robi i średnią krajową wyciąga, chociaż lipiec zaczął fatalnie, jak nigdy w tej firmie. Same trudne sprawy, w dodatku ciągłe awarie systemów, olaboga! Żeby tego było mało, nowy program tam każą obsługiwać, nie przeszkalając z niego wcale. Stary wyłączyli z sekundy na sekundę, Justek tylu przekleństw na metr kwadratowy dawno nie słyszał. Co tam się dzieje!
Od dwóch lat wszyscy tam jak jeden mąż z pracy rezygnują, chociaż jeszcze żaden nie zrezygnował. Płaczą, jęczą i się odgrażają. Justek udaje, że nie słucha. Za 3 tygodnie kończy się Justkowi kolejna umowa, ale raczej mu przedłużą po raz kolejny, po pracowity chłopak i wyniki robi. Pytanie tylko, na jaki okres, na miesiąc czy pół roku. Justek nadal pociesza strapionych, z samym sobą włącznie. Jeszcze tak nie było, żeby jakoś nie było. Mógł Justek znacznie gorzej trafić, wie to aż za dobrze.

Na szczęście Justek siedzi między dwoma takimi samymi oszołomami jak on i we trójkę celują w żarty abstrakcyjne, ale im też już coraz mniej do śmiechu. Firma tonie, chociaż rozkwita. Rozkwita dzięki ostrym cięciom, grupowym zwolnieniom, budowaniu nierealnych celów sprzedażowych. 80% hotlajnu na L4. Grypa tam szaleje. Zarabiali 6000, teraz biorą 1400. Nie ma komu pracować. Hordy zatrudnione na umowy śmieciowe wykruszają się szybciej niż wkruszają. Atmosfera gęstnieje. Justek na szczęście nie z hotlajnu. Justek wie, że każda katastrofa personalna tylko Justkowi może wyjść na korzyść. Pracy od cholery, robić nie ma komu, nie pozbędą się Justka tak szybko. Justek wyniki robi, ale stałej umowy nie widział od 7 lat. Jeśli się ludzie naprawdę zaczną wykruszać, może zwolni się dla Justka etat. To miała być co prawda praca tymczasowa, ale nikt inny nie kwapi się, żeby Justka zatrudnić. Justek bierze, co dają. 

Z Wypizdowa do Wypierdowa c.d.


Zatem Justek pracuje w Wypierdowie, dokąd dociera codziennie z Wypizdowa. Wstaje po godzinie 4 (latem jest jeszcze widno), zabiera ze sobą kolację, by zjeść ją na drugie śniadanie, maszeruje na pociąg, z pociągu przesiada się w metro, z metra w tramwaj, a potem już tylko półkilometrowy spacerek z zajezdni Annopol do wielkiego hangaru zlokalizowanego tuż obok oczyszczalni ścieków. Widok ma z okna na rzędy toi-toiów, o czym już z dumą drzewiej pisał, umilają mu pracę pokrakiwania wyruszającego na żer ptactwa, a także warkoty tirów, opuszczających stolicę ku lepszemu światu. Siedzi Justek w kącie ołpen spejsa, między ulubionymi koleżkami i pracuje.
Miał Justek co prawda jeździć samochodem z Komorowa i przez pewien czas jeździł, ale się wypisał z tych wspólnych przejażdżek. Miał to uczynić za tydzień, wraz z urlopem kierowczyni i właścicielki samochodu, ale że tydzień temu koleżanka ta wzięła L4, Justek uznał, że to znak od Bozi. Przyczyn tego wiele:
1) Justek był uwiązany w relacji dom-praca. Po pracy nie mógł nawet siku zrobić, bo właścicielka-kierowczyni z tych co nawet sekundę nie zaczekają, bo się śpieszą, chociaż nie mają powodu. Justek się czuł jak kot na smyczy. Gdy chciał się połajdaczyć po Warszawie, to musiał specjalnie bilety kupować, co mu się nie opylało.
2) Czas w pociągu to czas dla Justka. Justek czyta, pisze, uczy się, myśli. Czas spędzony w aucie to czas stracony.
3) Koleżanki współpasażerki Justek bardzo lubi, ale to matki- Polki przynudzające. Albo milczą albo o chorobach rozprawiają swoich własnych, swoich mężów, dzieci, szwagrów, teściowych i teściowych szwagrów. Justek teściowym bardzo współczuje dokuczliwych halluksów, a mężom kolejnego rozwolnienia, łączy się z nimi w bólu, ale czy chce koniecznie aż tyle o nich wiedzieć? Justek nie musi chyba wspominać, że dzieci koleżanek najzdolniejsze ze wszystkich zdolnych.
4) Justek cierpi na chorobę lokomocyjną. Justkowi w samochodzie niedobrze. Justek uważa samochody za jeden z najbardziej chybionych wynalazków ludzkości. Smrodzą, trują i warczą. Niszczą środowisko naturalne. Ludzie się nimi pysznią, jakby był tego powód. Justek nie ma prawa jazdy z przyczyn ideologicznych i nie planuje robić. Justek zna podobnych do siebie, zatem wie, że nie jest jedynym takim oszołomem na świecie.

5) Widoki z okna samochodu są zwyczajnie brzydkie.

Justka powrót do pracy

Justek wrócił do pracy, narażając kota Filipa na psychiczne reperkusje, jakiś rodzaj zaburzenia będący efektem silnego stresu. Kot znów został sam w domu. Justek zaobserwował trzy fazy:
1) Zdziwienie:


 2) Rozpaczliwa próba przebłagania rzeczywistości:

 3) Akceptacja: