niedziela, 21 czerwca 2015

Każdy ma swoje obsesje.

Justka podniecają małosolne ogórki:


Kota Filipa świeży seler:




Taki pożytek z drapaka, że jest na czym głowę oprzeć

Innego pożytku kot Filip nie widzi.


wtorek, 16 czerwca 2015

Justek uczy starego kota nowych nawyków, buahahahaha

Justek stwierdził, że meble ma stare, nikt ich nie chce nawet darmo (Justek zamieszczał ogłoszenia na różnych portalach) zatem pozwolił kotu je niszczyć do woli. A że wychowuje kota metodą "bezwarunkowe kochanie, skrajne rozpieszczenie", kot Filip zniszczył stare wersalki do cna. Justek wpadł ostatnio na pomysł, że zostanie kiedyś sławny i bogaty, kupi nowe meble, warto kota nauczyć nowych nawyków. Kupił mu drapak, posypał go załączoną pakiecie  kocimiętką. Niestety Filip po tym jak się raz naćpał, bezpowrotnie utracił zainteresowanie używkami. Drapak obejrzał i raz użył, po czym zapomniał, że go ma. Wiwat stare wersalki.




Justek renowator

Justek dostał kiedyś w prezencie "gustowny" stolik kupiony na bazarze. Pomalował go na złoto i ozdobił różami wyciętymi z papieru, które szlachetnie postarzył. Ponieważ stolik już dążył się trochę podniszczyć, Justek poddał go renowacji, nakładając kolejną warstwę farby centymetr po centymetrze, całość zabezpieczając lakierem:




:

Balkon Justka

Justek zrobił balkon. W tym roku nie urządza ogrodu botanicznego, ograniczył się do kilku doniczek. Parapet zostawia pusty, pomny, że Kot Filip lubi się na nim wylegiwać. Nie będzie sierściuchowi odbierał tej przyjemności. Przed:

 Po:






Długi dzień Justka

Justek obudził się o 3 rano i nie mógł zasnąć. Gdy się przejaśniło, wziął do reki smartfona, posiedział z nim trochę, po czym stwierdził, że pora zabierać się do roboty i zrobić rekonesans w szafach. Wybebeszył wszystkie. Wiele godzin prasował i mozolnie oczyszczał z kociej sierści kolejne sztuki garderoby. Mieszkanie przypominało i nadal przypomina męski akademik po weekendowej imprezie. 

Kot Filip pomagał, jak umiał:











Następnie udał się Justek na seans terapii czaszkowo - krzyżowej. To taka forma wyrafinowanej akupresury. Justek usłyszał, że jest słabo uziemiony i powinien się zajmować sztuką, bo to Justka życiowe powołanie. Terapia miała na celu poprawę ruchliwości tkanki, przepływu płynów ciała, jak również odblokowanie kanałów energetycznych, a w konsekwencji większe uziemienie Justka. Justek czuł się mało uziemiony, za to bardzo zrelaksowany, co mu było niezmiernie potrzebne, biorąc pod uwagę fakt, iż całymi dniami krząta się i biega. No i nie spał od 3 rano. Justek miał wrócić do domu, pić dużo wody i odpoczywać.




Zamiast tego udał się do gabinetu stomatologicznego, gdzie zapakowano go do jakiejś dziwnej maszyny, włożono mu w usta gryzak i zrobiono mu rentgen pantomograficzny. Żeby mu było mało, pomaszerował na dworzec i pojechał do Warszawy na spektakl, który powstał na podstawie książki napisanej przez Justka znajomą. W połowie zasnął. Niestety siedział na zwykłym krześle - bo to przedstawienie offowe - i głowa mu co jakiś czas opadała, jak pijaczkowi na ławce pod sklepem spożywczym. Trochę mu było głupio, ale niezrażony po spektaklu wstał, otrząsnął się i zamienił parę słów z autorką i jej mamą.

W bardzo dobrym nastroju wrócił do domu.

niedziela, 14 czerwca 2015

Hasło na styczeń, aktualne rok cały



Rodzina, ach rodzina...



Justek marzy o tym, żeby się wyprowadzić z Wypizdowa. Nie jest to łatwe, bowiem ma w Wypizdowie mieszkanie. Musiałby je zatem sprzedać i kupić inne, gdzie indziej. Dałoby się to zrealizować, gdyby Justek miał stałą pracę i jakąkolwiek rodzinę, niestety ani jakiejkolwiek rodziny ani stałej pracy Justek nie posiada. Ale nic to, Justek nie w ciemię bity, coś wymyśli.

O nieposiadaniu rodziny Justek mógłby napisać całą książkę. I o niestosownych uwagach ze strony "nadempatycznych" koleżanek również. Przykład pierwszy z brzegu: Koleżanka oferuje pożyczenie książki "Spłoszony koń" na wieczór kreatywnego czytania. Umawiają się na Dworcu Wileńskim. Justek od lat tam nie był, zatem wyraża zdziwienie, jak bardzo się wszystko zmieniło. To kiedy ostatnio byłaś u rodziny?! - wyskakuje z reprymendą koleżanka. Jakiej rodziny, zastanawia się Justek, tej, której nie ma? Chce o to zapytać, ale koleżanki też już nie ma, pobiegła do domu, bo w domu czeka dziecko z dziadkiem. Justek pozostał zatem z pytaniem bez odpowiedzi i mętlikiem w głowie. Justek wsiadł do metra, potem do pociągu i nad tym myślał. Starał się książkę czytać, ale jak czytać, jak łzy z oczu kapią. Położył się spać, godzinę później obudził się i nie spał do rana. Takie zwykłe zdanie, bezmyślnie wystrzelone i noc nieprzespana. Justek nie opowiada na prawo i lewo mrocznych historii rodzinnych, ale czy to powód by wymyślać bajki? Bo to oczywiste, że każdy ma rodzinę? Justek od lat każdą wigilię spędza sam jak palec. Jeszcze się nie zdarzyło, żeby jakaś nad-empatyczna koleżanka wysłała sms z pytaniem, jak się Justek czuje, bo przecież karp się smaży, choinka, prezenty, goście...Ale od rozliczania, gdzie i kiedy Justek jeździ, zawsze gotowe, zawsze pierwsze... Temat rzeka.

Tymczasem Justek odwiedził jakiś czas temu Brwinów, wysiadł spontanicznie z pociągu, bowiem od kilku lat planował to zrobić. Justek nie chce mieszkać w Brwinowie, ale to był ładny spacer, to Justek opowie:








Włamał się Justek do tajemniczego, opuszczonego ogrodu, by wśród pustych butelek odnaleźć pąki tulipanów. 






Justek pisze, chociaż nie pisze.

Spotkał się Justek ze znajomymi, by porozmawiać na temat swojego nowego projektu, którego się zabiera od jakiegoś czasu. Przeczytał fatalny wstęp, który został bardzo delikatnie skrytykowany. Justek zachęcał do mniej konstruktywnej krytyki, ale się nie udało. Justek potrzebował kopa w tyłek, zatem sam się poddał mobilizującej samokrytyce, dzięki czemu otrzymał to, po co przyszedł. Ż udzieliła Justkowi kilku cennych wskazówek, które Justek skwapliwie zanotował. 

Justek na razie chce posprzątać mieszkanie. Wczoraj planował na ten przykład doprowadzić Pokój Kota do ładu. Pół dnia spędził w Milanówku na wyprzedaży garażowej, na której sprzedał jedną sukienkę i przeczytał gazetę. Wrócił zmęczony. Zamiast tego obejrzał zatem Żony ze Stepford, wersję z 1975 i zrobił porządek w pudełku z koralikami. Zrobił dwa naszyjniki - jeden z pereł, drugi z czarnych paciorków. Justek z siebie bardzo zadowolony. 

Rosi pokazywała ilustracje do swojej książki dla dzieci. Rosi jest malarką. K-Erudyta opowiadał różne kawałki z historii Polski. Poeta M marudził i opowiadał o swoich kłopotach zdrowotnych. Justek jadł sernik na zimno, który sam przyniósł oraz inne frykasy. Wymienił z Kasią. uwagi na temat wychowania dzieci w innych krajach. Ponosił na rękach małą Gaję. Codziennie nosi kota, to ma wielką wprawę.

Poeta M odprowadził Justka do samej kolejki, opowiadając szczegóły ze swojego gejowskiego życia erotycznego. Oczywiście to była taka wyssana z palca gadka -szmatka, którą Justek wpuszczał jednym uchem, a drugim wypuszczał. A M. po prostu potrzebował pogadać głupoty, chyba każdy tego potrzebuje od czasu do czasu, by wypuścić z siebie powietrze. Justek to rozumie doskonale, zatem udawał, że słucha, poza tym ma słabość do M i jego dziwactw :-)

Justek bywa

Ponieważ Justek się czasem udziela charytatywnie, zdarza mu się bywać. Rzadko, bowiem Justek z tych, co wolą życie spędzić na własnych warunkach. Im Justek starszy, tym bardziej z własnych wyborów zadowolony.

Udał się Justek m.in ostatnio do modnej hipsterskiej knajpy, by się pobratać z młodymi działaczami społecznymi, a przy okazji przyjrzeć im sięz bliska. Młodzież ta różni się znacznie od młodzieży, z którą Justek się bratał, gdy sam był młodzieżą. Tamta młodzież poza piciem wódki i oglądaniem TV to właściwie nic innego nie robiła. Justek stwierdza po latach, że za młodu stanowczo za dużo pił wódki. Ale z każdej historii można zrobić historię i to Justka pociesza.

W  modnej hipsterskiej knajpie spotkał się Justek z młodzieżą wielkomiejską, ambitną, oczytaną i aktywną, nie z chlejącą i pasywną. Atmosfera była ciut drętwa, zaproponował zatem Justek zabawę na rozruchanie towarzystwa i trochę się oddrętwiła. Prawie wszyscy sączyli zieloną herbatę, mimo wieczornej godziny albo koktajle wegańskie z jagodami goi. Justek zamówił kieliszek wina. Zaczęły się konwersacje, mniej lub bardziej drętwe na przełamanie lodów. Kiedy Justek sam był młodzieżą fatalnie się czuł wśród takiej młodzieży, myślał, że coś mu w życiu odebrano. I miał wrażenie, że żyje podwójnym życiem. Zresztą do dziś mu to zostało. Przynajmniej ma o czym pisać :-). A teraz Justek starszy i mądrzejszy, inaczej patrzy na życie.

Teraz Justek patrzy na nich i rozumie, że to taki sam model uwikłania jak każdy inny. Ich rozmowy to jeden wielki casting - jaka ja jestem fajna, gdzie nie byłam, czego nie robiłam. Wyliczanie knajp, do których się chodzi i osób, które się zna. Jedziesz na studia do Wrocławia? To super, bo stamtąd jestem blisko do Berlina i Pragi, i koniecznie sobie załatw stypendium zagraniczne, Wiesz już, gdzie pojedziesz do Erasmusa? Bo ja, mój kumpel, moja siostra, JA, JA, JA,  Jaka jestem fajna, jaka jestem fajna... Oni ze sobą nie rozmawiali, tylko się sobie wzajemnie prezentowali. Justek rozumie, dlaczego za starych czasów wolał się napić wódki. I dlaczego nigdy nie chciał pracować w NGO, zmieniać świat na lepszy sącząc modnego drinka w modnym warszawkowym klubie. Ale od czasu do czasu Justek to robi, by zachować w życiu równowagę.