Odwiedziłam
dzisiaj Ogród Saski, przez który skróciłam sobie drogę do Zachęty.
Odremontowali fontannę. W Saskim Ogrodzie koło fontanny, jakiś się
frajer przysiadł do panny. ...Byłam kiedyś w Ogrodzie na randce z Menu, o czym
sobie przypomniałam, ujrzawszy tłustawego hindusa siedzącego na ławce. Tłum
turystów kierował swoje potężne lufy w stronę fontanny, to i ja skierowałam
swoją małą lufkę.
Zdecydowanie wolę fontannę w Grodzisku Mazowieckim. Fontanna, w stronę której można skierować lufę kontra fontanna, w której stronę samemu można się skierować po lufie.
Zdecydowanie wolę fontannę w Grodzisku Mazowieckim. Fontanna, w stronę której można skierować lufę kontra fontanna, w której stronę samemu można się skierować po lufie.
W Zachęcie wystawa „Sztuka wszędzie.
Akademia Sztuk Pięknych w Warszawie 1904–1944”...Już raz na niej
byłam z S. To jedna z tych wystaw, które warto odwiedzić kilkakrotnie.
Przypomniały
mi się moje zawieszone studia na ASP i zaschnięte farby w pudełku. Oraz pędzle,
które ostatnio umyłam. Wrócę na ASP, to pewne, ale już nie na ten sam kierunek
i być może nie na tę samą uczelnię. A ten rok traktuję w charakterze roku
zapoznawczo-zabawowego, coś w rodzaju kursu przygotowawczego dla
zaawansowanych. Nie był to dla mnie najwłaściwszy czas na studiowanie.
Najznakomitszy, jeśli chodzi o sprawy emocjonalno-wolicjonalne, rok
coweekendowych odskoczni od zawieruch i burz. Nie mniej jednak burze i
zawieruchy uniemożliwiły mi świadomy udział w zajęciach i właśnie tego
świadomego udziału mi zabrakło. Bo ja w głębi serca jestem kujonem,
teoretycznie, i marzy mi się, że kiedyś teorię przekuję w praktykę. I wszyscy
powiedzą, że jestem pracowita. Rok spędzony w Łodzi to jeden z lepszych
prezentów, jakie otrzymałam od życia, ale ruszyć w dalszą podróż ;-).
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz