Kupiłam
sobie dzisiaj w moim ulubionym antykwariacie serial Dziewczyna i chłopak
z 1978r. Łezka mi się w oku zakręciła, pamiętam, jak oglądałam go pacholęciem
będąc u sąsiadów Świadków Jehowy na ich japońskim telewizorze. A na telewizorze
stała lalka w stroju Krakowianki, model żaglowca i szklana kula z zameczkiem, w
której padał śnieg. Obejrzałam całość w dwa dni, przy ostatnim odcinku płacząc
ze wzruszenia jak bóbr, co nie powinno dziwić nikogo, kto wie, że płaczę przy
eliminacjach do Mam Talent. Serial ten polecam z czystym sumieniem każdemu,
chociaż powiela stereotypy płci, jak mało który produkt wyobraźni masowej.
Dziewczynki to te, które gotują i
sprzątają, a ich największa pasja to moda. Tam, gdzie pojawia się
dziewczynka, tam się od razu robi schludnie i czyściutko, a tam gdzie chłopak,
tam jest zabawa. Dziewczynka boi się ciemności i pająków, nie śpi w stodole na
sianie tylko na ślicznie zaścielonym łóżeczku. I jest kujonem. A chłopak to
brudas i rozczochraniec, ale ma fantazję i charakter, jest odważny i twórczy,
potrafi porwać tłumy, przewodzić, opracowywać i wdrażać strategie, analizować
przyczyny i wyciągać wnioski. Z chłopakiem można konie kraść, z dziewczynką
przed końmi uciekać i płakać. Ale w serialu tym uważny widz również dopatrzy
się feministycznych akcentów, jak fragment, w którym dziewczynka oświadcza
bratu:
Nie wiesz, że mężczyźni potrafią teraz robić
wszystko to, co kobiety?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz