poniedziałek, 1 października 2012

Różowy balonik



Wyszłam dzisiaj rano do pracy, spakowawszy kanapki do różowej torby na ziemniaki. I nie wiem jak inni, ale ja uwielbiam majtać taką torbą, maszerując na stację. Mijałam właśnie cukiernię, gdzie za 1.50 zł można kupić przepyszną bajaderkę, gdy zza węgła wyłonił się grodziski pijaczek z różowym balonem wypełnionym helem. Spojrzał na moją różową torbę, spojrzał na swój balon i  uszczęśliwiony tym nieoczekiwanym zbiegiem okoliczności wykrzyknął:
- Dzień dobry!
Słońce wyszło zza chmur, zalewając światłem płyty deptaka. Ptaszki ćwierkały, dzieciątka w wózkach międliły w łapkach pluszowe misie, a koty grodziskie prężyły swe włochate ciałka przed sklepem mięsnym z nadzieją na skrawek spyrki.
- Dzień dobry! - zawołałam radośnie i każde z nas poszło w przeciwną strone, uradowane faktem spotkania w słoneczny wrześniowy poranek swojej bratniej duszy.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz