poniedziałek, 1 października 2012

Justek sprząta



Justek kupił sobie w Rossmanie bajeranckie rękawiczki z zielonej gumy (wolałby różowe, ale akurat nie było), a w Biedronce piankę do zmywania kurzu (to za jej pomocą namalował kota)  i wziął się za sprzątanie. Raz na kwartał budzą się w Justku pedantyczne żądze i gotów jest wtedy nawet umyć z zewnątrz lodówkę. Ostatnio dużo pracowałam, dom się zatem zapuścił niezmiernie, w czym swój nieskromny udział miał najlepszy z najlepszych kotów. Moje kultury bakterii nie wymyśliły koła, o nie, te w łazience, zanim zmyłam je domestosem opracowywały już podstawy fizyki kwantowej, te w kuchni obalały komunizm, w przedpokoju na podłodze i na lustrze odbywała się kulturalna rewolucja, w pokoju kota, Boże, Boże, Boże, Bożenko...część przymierzała się do lotu w kosmos, a reszta, ta mniej zdolna, pracowała nad teorią układów inercjalnych. Justek popełnił ten błąd, że zostawił w rogu pokoju 10-litrowy worek ze żwirkiem Benkiem o zapachu leśnego runa. Tak jakby liczył w swojej naiwności, że kot nie wpadnie na to, by ten worek przewrócić, wysypać jego zawartość na podłogę, wytarzać się w owej zawartości rozkosznie, roznieść ją po całym pokoju i zrobić jeszcze coś, czego wrodzona delikatność nie pozwala mi opisać. 
Rano byłam trochę nadąsana, ale w miarę przedzierania się przez kurz i plamy, czułam się lżejsza i coraz bardziej wesoła. Ja to jestem jednak w skrytości serca perfekcyjna pani domu.Niebo się piękne zrobiło nad Grodziskiem Mazowieckim, a w Trzecim Programie Polskiego Radia Anita Lipnicka wspominała pracę przy płycie Elf. I zobaczyłam oczami duszy mej te dyskoteki z czasów podstawówki...I tego no...Jak mu tam...Zapomniałam :-)


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz