poniedziałek, 8 października 2012

Nawet najgorszy kot to dzieło doskonałe


Kogo dzisiaj spotkał Justek w noc październikową w ciemnym zaułku Pragi Południe na przystanku tramwajowym? Kolegę T, przyszłego słynnego pisarza i artystę plastyka.  Mamy to udokumentowane. Teraz już T nie wyłga się ze znajomości z Justkiem za te 20 lat, gdy sława i bogactwo zepsują go do reszty. Podobnie Justek nie wyprze się znajomości z T, gdy Justkowi woda sodowa z nadmiaru poklasku i złota uderzy do głowy. Kolega T rozpoczyna studia na byłej uczelni Justka, co obudziło w nim morze wspomnień skłaniających do wzruszeń. W dodatku okazało się, że jego wydział ulokowali w budynku, w którym Justek miał w zamierzchłych czasach lektoraty z P i Ratajem. Ach...To se ne wrati.
T czytał tego bloga, na co dał dowód powołując się na co smaczniejsze fragmenty (Swoją drogą to osobliwe, że za każdym razem, gdy ktoś się powołuje na co smaczniejsze fragmenty, wspomina o Watemborskim. O, Watemborski, gdzie jesteś? Chodźmy znowu na kolację!). I zacytował Leonarda da Vinci: Nawet najgorszy kot to dzieło doskonałe. To a propos naszego cudownego kota Filipa, gdyby ktoś miał wątpliwości.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz