poniedziałek, 29 października 2012

Jak Justek mięso kupował


Justek udał się dzisiaj do sklepu spożywczego, mieszczącego się na parterze bloku, w którym Justek mieszka, zamiarem zakupu kilku wiktuałów, takich jak mleko, płatki owsiane, sok. Stanął przed kasą, tuż obok lady chłodniczej z ekspozycją różnego rodzaju wędlin i mięs.
- To wszystko? - spytała pani ekspedientka.
- Jeszcze pierś z kurczaka poproszę, najmniejszą z najmniejszych, dla kota.
                Justek od lat nie je mięsa, czuł się jak dziwka w kościele, ale czego się nie robi w imię miłości. Pojęcia Justek nie miał, że to takie wielkie i składa się z dwóch części. No proszę, jak pouczająca może się okazać wizyta w spożywczaku. Na dźwięk słowa "kot" Pani szukała małego kawałka z zapałem, jaki można porównać jedynie do zaangażowania, jakie cechuje narkomana na głodze przeszukującego szufladę z nadzieją na odnalezienie zachomikowanej działki. Tylne drzwi sklepu wychodzą na Justkową klatkę i Justek nie raz nakrył tam panie ekspedientki jak po kryjomu a może jawnie kurzą fajki i wchodzą w dyskurs z przedstawicielem handlowym tudzież panem dostawcą. I panie te czują wielki sentyment do Filipa, odkąd goniły go po schodach, w górę i w dół, by go złapać i wyrzucić na dwór. Ale to było dawno, teraz wszyscy wiedzą, że to kot domowy , a nie jeden z tej czeredy podwórkowych gałganów. Pani zaproponowała, że sprzeda Justkowi połówkę piersi. Przyjął jej sugestię z wielkim entuzjazmem, zapakował kurzego cyca do torberki i raźno pomaszerował do domu. Wszyscy kochają Filipa :-).

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz