poniedziałek, 1 października 2012

Kot Filip że szczęścia ocipiał








Miłość Justka do kota Filipa została dziś wystawiona na potężną próbę. Spytacie, co takiego sierściuch uczynił? Nic, tym razem dusza Filipa pozostaje czysta jak łza, to Justek miał się tym razem pokazać gorszej strony, wyszedł jednak z próby z podniesioną głową.
Zaczeło się od tego, że Justek spóźnił się  do pracy. PKP zaskoczyła Justka swoją punktualnością i pociąg uciekł Justkowi sprzed nosa. Patrzył Justek tęsknym okiem za uciekającym składem, po czy udał się do poczekalni, by doczytać do końca Wielkie Nadzieje Dickensa i wzruszyć się losem poczciwego Pipa. 
Gdy Justek wysiadł z windy zaskoczyły go dziesiątki różowych i białych balonów wiszących pod sufiem. Zaczał rozglądać się za orkiestrą, nie znalazwszy jej zrezygnowany pomaszerował w kierunku biurka. Balony nie dawały Justkowi spokoju, ale korporacja to korporacja, w korporacjach różne się dziwy dzieją i ostatnie dziwy nie zwracają na to uwagi. Okazało się, że to Dzień Zasad Postępowania. Justek otrzymał nawet na swoją służbową komórkę (tę samą, w pamięci której poprzedni właściciel pozostawił kontakty, sms-y oraz zdjęcia ze szczególnym wskazaniem na portret, że tak to ujmę dyplomatycznie....swojego najlepszego przyjaciela, Bogu składamy dzięki, przyjaciel odpoczywał; komorkę tę Justek zostawił kilka dni po jej otrzymaniu na parapecie w pracy, współpracownicy nie omieszkali przejrzeć jej zawartości i wyciągnąć kilka wniosków na podstawie znalezionych zdjęć...grunt, że sprawa ucichła :-)) sms z informacją, że czeka na Justka niespodzianka. Niespodzianka ta polegała na prezencie w postaci małego jogurtu w kolorze malinowym lub ciasteczka zbożowego opakowanego w celofan. Jogurt podobno był nieco ciepławy, ale o tym się Justek nie przekonał empirycznie, bo korposzczurki zdołały już wyjeść wszystkie porcje i gdy Justek wystał już swoje w kolejce, pozostało mu do wyboru ciasteczko lub ciasteczko, naklejka z napisem : Wychodzimy ponad oczekiwania klientów czy jakoś tak...i wizytówka z napisem: Podwajamy wyniki...czy jakoś tak, no i oczywiście różowy balon. Pokrzepiony tym nieoczekiwanym darem oraz pokładaną w nim wiarą, Justek wrócił do pracy, by budować swoje szczęście poprzez budowanie dobrobytu firmy.
A co z kotem, z miłością, znów tylko piniendze i piniendze? O nie, zbaczamy z tematu by wrócić do tematu. Otóż Justek postanowił wyprowadzić z pracy jeden balon w prezencie dla kota. Naklejkę zerwal z piersi i wyrzucił do kosza w kuchni, wizytówkę z propagandowym hasłem porzucił nonszalancko na biurku, ale balon postanowił zatrzymać. To nie o to chodzi, że nie wolno było wynosić balonów, przeciwnie, należało wręcz wynieśc balon, by stać się żywą reklamą korporacji na ulicy. Czy ktokolwiek zdecydowałby się na podobne szaleństwo? Nawet Justek by się nie zdecydował na podobne szaleństwo, gdyby nie wizja kota Filipa, który na widok balona ocipieje z radości. Głupio było Justkowi zabrać balon i iść z nim do domu, jechać z nim tramwajem, i jeszcze z rożową torberką na ziemniaki i w czerwonym płaszczyku. Justka balon nieco sflaczał, poza tym Justek postanowił przyustąpić do zadania w sposób metodyczny. Przespacerował się działu obok, gdzie nikt Justka nie zna, oderwał z pęku balonów ten najbardziej jędrny i z różowym balonem w ręku, z różową torberką na ramieniu pomaszerował na przystanek, wpadłszy po drodze na genialny w swej prostocie pomysł, by różowy balon zapakować do różowej torberki, co nie jest takie łatwe, gdy balon wypełniony jest helem. Miał Justek pewne wahania, ale czy radość kota nie była tego warta? Nie zrobić z siebie wariata w imię mieszczańskich zabobonów?Godność albo miłość do kota, oto jest pytanie. Justek już nie lęka się odpowiedzi :-)


Kot Filip że szczęścia ocipiał.





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz