wtorek, 18 grudnia 2012

- Zaufam ci. Zaufam ci. Zaufam ci.


To wszystko przez Powiatową Bibliotekę w Grodzisku Mazowieckim!
Justek wybrał temat prezentacji. Smilla w labiryntach śniegu, autorstwa Petera Hoega. Pani Prowadząca zapytała, czy Justek oby na pewno nie będzie miał problemu ze zdobyciem książki. Tu Justek, lokalny patriota, uniósł się honorem, hardo oznajmiając, że w Powiatowej Bibliotece w Grodzisku Mazowieckim można znaleźć absolutnie wszystko. Mylił się, nie ma tam ani jednego tytułu powyższego autora. Książka gruba, termin bliski, za późno, by szukać po księgarniach, internetach i chodzić na pocztę w momencie, gdy Justek pracuje od świtu do nocy. Na szczęście Justek nie w ciemię bity. Koleżanka Ala wypożyczyła tę powieść w osiedlowej bibliotece i zgodziła się Justkowi pożyczył, anioł nie człowiek.
No i Justek pojechał do Ali i jej uroczej Mi, wypił herbatę, pogadał o pierdołach, wpadł zachwyt nad jej bogatym księgozbiorem, jak też zadumę w obliczu kuchennych szafek, których Ala nie wiedzieć dlaczego nie lubi. Justkowi się podobają. Pożyczył książkę i wróci do domu. No dobra...trochę się jeszcze połajdaczył na mieście i wrócił do domu. Ale wyrzekła te wiekopomne słowa, które dźwięczą w głowie Justka wielkim wyrzutem sumienia:
- Zaufam ci. Zaufam ci. Zaufam ci.
Justek czytał bardzo intensywnie, z Justka czasem wychodzi kujon. Nikt w to nie wierzy, nikt tego nie zauważa, nikt tego nie docenia, ale taka jest prawda. I tak czytał intensywnie, że książka rozpadła się w Justka rękach. W dodatku brakowało jednej kartki i Justek bał się, że będzie na niego.
- Zaufam ci. Zaufam ci. Zaufam ci.
W grę wchodziło tylko jedno rozsądne rozwiązanie: Zmienić nazwisko, zrobić sobie operację plastyczną i wyjechać na jedną z tych egzotycznych, bezludnych wysp, których nie ma na mapie. Ale pojawiły się przeszkody.Że też zawsze, jak człowiek wpadnie na genialny w swej prostocie pomył, muszą się pojawić jakieś przeszkody. Po pierwsze Justek nie ma paszportu, po drugie nie stać go na operacje i nie wie, jak się zmienia nazwisko, nie wikłając w sprawę absztyfikanta. Ale to betka w porównaniu z obawą, czy oby kot Filip będzie tam miał co jeść.
- Zaufam ci. Zaufam ci. Zaufam ci.
W tej sytuacji nie pozostało Justkowi nic innego niż zachować się jak dorosły i wyznać Ali prawdę. Ala to Anioł nie człowiek. Justek spotkał w życiu parę aniołów: kolegę Dąbrowskiego z podstawówki, panią od fotografii z Łódzkiej ASP, pana filozofa, który był promotorem pracy magisterskiej Justka i odbył kiedyś z Justkiem rozmowę, jakie to smutne stracić kota, jedną rudowłosą wróżkę z obecnej pracy i paru innych. I Alę.
- Zaufam ci. Zaufam ci. Zaufam ci.
Nadwyrężyć zaufanie Anioła, to jakby zdradzić kota. Justek wyznał Ali prawdę. Ala dobrodusznie przyznała, że to się zdarza, w latach 90. bezmyślnie kleili książki słabym klejem. Ale minę miała nietęgą. Justek powiedział, że odkupię jeśli zajdzie taka potrzeba. Jeśli baba w bibliotece będzie miała wąty, że książka się rozpadła.
- Zaufam ci. Zaufam ci. Zaufam ci.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz