To wszystko przez Powiatową Bibliotekę w
Grodzisku Mazowieckim!
Justek wybrał temat prezentacji. Smilla w labiryntach śniegu, autorstwa Petera
Hoega. Pani Prowadząca zapytała, czy Justek oby na pewno nie będzie miał
problemu ze zdobyciem książki. Tu Justek, lokalny patriota, uniósł się honorem,
hardo oznajmiając, że w Powiatowej Bibliotece w Grodzisku Mazowieckim można znaleźć
absolutnie wszystko. Mylił się, nie ma tam ani jednego tytułu powyższego
autora. Książka gruba, termin bliski, za późno, by szukać po księgarniach,
internetach i chodzić na pocztę w momencie, gdy Justek pracuje od świtu do
nocy. Na szczęście Justek nie w ciemię bity. Koleżanka Ala wypożyczyła tę
powieść w osiedlowej bibliotece i zgodziła się Justkowi pożyczył, anioł nie
człowiek.
No i Justek pojechał do Ali i jej uroczej Mi,
wypił herbatę, pogadał o pierdołach, wpadł zachwyt nad jej bogatym księgozbiorem,
jak też zadumę w obliczu kuchennych szafek, których Ala nie wiedzieć dlaczego
nie lubi. Justkowi się podobają. Pożyczył książkę i wróci do domu. No
dobra...trochę się jeszcze połajdaczył na mieście i wrócił do domu. Ale
wyrzekła te wiekopomne słowa, które dźwięczą w głowie Justka wielkim wyrzutem
sumienia:
- Zaufam ci. Zaufam ci. Zaufam ci.
Justek czytał bardzo intensywnie, z Justka czasem
wychodzi kujon. Nikt w to nie wierzy, nikt tego nie zauważa, nikt tego nie
docenia, ale taka jest prawda. I tak czytał intensywnie, że książka rozpadła
się w Justka rękach. W dodatku brakowało jednej kartki i Justek bał się, że
będzie na niego.
- Zaufam ci. Zaufam ci. Zaufam ci.
W grę wchodziło tylko jedno rozsądne rozwiązanie:
Zmienić nazwisko, zrobić sobie operację plastyczną i wyjechać na jedną z tych
egzotycznych, bezludnych wysp, których nie ma na mapie. Ale pojawiły się
przeszkody.Że też zawsze, jak człowiek wpadnie na genialny w swej prostocie
pomył, muszą się pojawić jakieś przeszkody. Po pierwsze Justek nie ma paszportu,
po drugie nie stać go na operacje i nie wie, jak się zmienia nazwisko, nie
wikłając w sprawę absztyfikanta. Ale to betka w porównaniu z obawą, czy oby kot
Filip będzie tam miał co jeść.
- Zaufam ci. Zaufam ci. Zaufam ci.
W tej sytuacji nie pozostało Justkowi nic innego
niż zachować się jak dorosły i wyznać Ali prawdę. Ala to Anioł nie człowiek.
Justek spotkał w życiu parę aniołów: kolegę Dąbrowskiego z podstawówki, panią
od fotografii z Łódzkiej ASP, pana filozofa, który był promotorem pracy
magisterskiej Justka i odbył kiedyś z Justkiem rozmowę, jakie to smutne stracić
kota, jedną rudowłosą wróżkę z obecnej pracy i paru innych. I Alę.
- Zaufam ci. Zaufam ci. Zaufam ci.
Nadwyrężyć zaufanie Anioła, to jakby zdradzić kota. Justek wyznał Ali
prawdę. Ala dobrodusznie przyznała, że to się zdarza, w latach 90. bezmyślnie
kleili książki słabym klejem. Ale minę miała nietęgą. Justek powiedział, że
odkupię jeśli zajdzie taka potrzeba. Jeśli baba w bibliotece będzie miała wąty,
że książka się rozpadła.
- Zaufam ci. Zaufam ci. Zaufam ci.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz