wtorek, 18 grudnia 2012

Wyprawa po jabłka

Justek udał się dzisiaj z koleżanką na wyprawę na łąki (posty wklejam z małym poślizgiem), gdzie wśród drzew samosiejek ukryty jest zdziczały sad. A że w roku tym jabłonie hojnie obrodziły w jabłka, dziewczyny postanowiły podjechać samochodem. Wśród drzew owocowych rosną też włoskie orzechy, ale sezon na nie już się właściciel skończył, zatem dużo trudniej je było znaleźć, ukryte wśród liści. Zbierały jabłka, orzechy, kwiaty i liście. W międzyczasie Justek się zgubił, ale szczęśliwie się odnalazł (Tak naprawdę Justek nigdy się nie gubi, to ludzie tak myślą. Justek zawsze wie, gdzie się znajduje. Raz tylko nie wiedział, na jakiej wyspie greckiej wylądował i musiał się pytać ludzi, ale to było dawno. Spędził też kiedyś dwie godziny w Rybniku, przekonany, że to Racibórz, ale to zdarzenie obrosło już w tyle legend, że nie warto o tym publicznie wspominać). Potem robiły zdjęcia i snuły plany dotyczące przetworów. A że Justek w przeciwieństwie do koleżanki nie obrodził jeszcze w dzieci i nie dojrzał jeszcze do robienia przetworów, zatem oddał jej prawie wszystkie jabłka, sobie zostawiając orzechy. 











Brak komentarzy:

Prześlij komentarz