niedziela, 2 czerwca 2013

Justek ma kota na punkcie kota.





Po tym, jak wypadł z okna, Kot Filip unika okna. Nieprzyjemnie mu się kojarzy. Parapet zewnętrzny to dla niego coś jak loża Vipów, jak Country Club na którym się lansuje w ciepłe dni, zaskarbiając sobie serce okolicznych staruszek. Zwłaszcza taka jedna babcia siedząca na balkonie na przeciwko Justka okna jest zakochana w Filipie i cieszy się jak jego gębę kocią widzi. Justek pozwala kotu na to, bo wierzy w koci rozsądek. Co nie znaczy, że zostawia otwarte okno świszczypale, kiedy wychodzi do Biedronki na zakupy. Rok temu kot nie wypadł, a w tym roku owszem. A nie mieszkamy na parterze, tylko na drugim piętrze. Na dole beton. Śierściuch to rozumie, ale nie wtedy gdy poluje na muchę. Zrobił zbyt energiczny zamach i runął w przepaść. Nie pozostało Justkowi nic innego, jak założyć stanik i pobiec kotu z pomocą. Widział już biedaka na wyciągu z połamanymi łapami i obitą mordką. Kot Filip to prawie jak Justka synek.









Nic się nie stało sierściuchowi, tylko podejrzanie grzeczny się zrobił, aż się Justek zastanawiał, czy nie doznał jakiś obrażeń wewnętrznych. Żyje i ma się dobrze. Jeszcze trochę się z nim Justek pomęczy. Parapetu na razie unika. Woli balkon. Spaceruje po poręczy, włamuje się na balkon sąsiadki, wyleguje w słońcu. A że Justka balkon przypomina zapuszczoną piwnicę, z tym że jest na nim więcej syfu i brudnych słoików, wraca do domu wybrudzony jak nieboskie stworzenie i w takim stanie domaga się noszenia na rękach. Rzadko Justek pozwala mu wychodzić na balkon. Niech wraca na parapet, byle nie wypadł.
Czasem go Justek wypuszcza, czego potem żałuje. Ostatnio już się ciemno zaczęło robić, Justek pragnął już zgarnąć kota, drzwi balkonu zamknąć, gdy zorientował się, że nie ma sierściucha. Na balkonie sąsiadki też jakby pusto. Trochę się o kota zaniepokoił, na szczęście młodzież grodziska, przyszłość narodu, chlejąca pod balkonem i paląca papierosy, poinformowała Justka, że Filip się włamał do sąsiadki. W tej sytuacji nie pozostało Justkowi nic innego, jak założyć stanik i zapukać do drzwi obok. To ta pani, której się boi całe osiedle i nawet Justkowi nie zawsze na dzień dobry odpowiada. Zapukał Justek z duszą na ramieniu i stanikiem na cyckach, nie wiadomo, czego się można spodziewać po pani, która nie otwiera nawet inkasentowi porozumiewając się z nim za pomocą systemu wymyślnych kartek. Ale czego się nie robi, by uratować kota.
Justek miły jak nigdy, uroczy i ciepły (chodziło o kota, a kot to prawie Justka synek). Pani zaprosiła do środka. Justek nie miał przy sobie broni. Kot podobno zadowolony z siebie zwiedził całe mieszkanie, po czym jakby nic usadowił się przed telewizorem (babcia ma plazmę, Justek nie ma nawet kineskopu). Bardzo grzeczny się okazał, ale nie pozwolił się do siebie zbliżyć nawet na metr (Justka duma). Na widok panci z prędkością rakiety wyskoczył na balkon, przesadził ogrodzenie oddzielające dwa balkony i pognał do domu. Brawo dla Filipa za intuicyjne i trafne rozróżnienie, co kotu wolno, a czego nie.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz