Załatwiłam dzisiaj kilka spraw na mieście. Przy
okazji spotkałam się z P. Umówiliśmy się na Placu Zbawiciela. P kazał mi czekać
pod kościołem. Dotarłam przed czasem, pomyślałam sobie, że usiądę sobie na
schodku i poczytam książkę, ale najlepsze miejscówy już zostały zajęte przez
żebraków. Weszłam zatem do środka, co napawa mnie z reguły wielkim optymizmem,
o ile nie widzę jakiegoś xiendza, widok xiendza mnie napawa pesymizmem.
Usiadłam sobie, zamknęłam oczy, podumałam nad złożonością tego i nie tego świata,
po czym wyszłam z obawy, że zobaczy mnie w tych dziwnych okolicznościach jakiś
znajomy.
P znalazłam przy stacji
metra i zabrałam na piwo do pobliskiej speluny, gdzie oprócz dwóch nietypowych
panów, z których jeden miał ciemną karnację i złotą bransoletkę, byliśmy
jedynymi gośćmi. Żeby spotkać się z P, trzeba się umawiać z półrocznym
wyprzedzeniem. Karnecik P pęka w szwach, aż dziwne, że znalazł czas na to piwo,
między 14 a 16 w dzień powszedni i wspólne zakupy w sklepie spożywczym.
Opowiadał o swoich podróżach, sukcesach wokalnych B, ślubie kolegi i przygodach
w pracy. O czym opowiadałam ja, nie pamiętam. Zaprosiłam go do Grodziska
Mazowieckiego w październiku, w jedyny weekend, który ma wolny na przestrzeni
najbliższych ośmiu lat. Przy okazji omówiliśmy kwestię prawa jazdy. Jakieś
dziesięć lat temu, wpadliśmy na pomysł, by się razem zapisać na kurs. Marny
miałoby to myślę walor edukacyjny, ale chociaż nie byłabym najmniej pojętnym
uczniem w klasie. Chodziliśmy razem na lektorat z angielskiego. I był taki semestr,
na którym widzieliśmy się tylko raz. Bo jak on był, mnie nie było, a jak się
pojawiłam ja, on się akurat gdzieś łajdaczył. I umówiliśmy się, że w kolejnym
semestrze nie zobaczymy się wcale, po czym spotkaliśmy się na najbliższych
zajęciach. Powiedziałam P, że nie planuje robić prawa jazdy. Ani teraz ani
nigdy. Uważam, że samochód jeden to najdebilniejszych wynalazków ludzkości. Ale
ta deklaracja nie wstrząsnęła duszą P. On i tak popłynie własnym rejsem, ze mną
czy beze mnie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz