Odwiedziłam dzisiaj przed pracą Ogród Botaniczny, gdzie - jak się okazało - odbywała się wystawa storczyków. I nie po raz pierwszy w życiu Justek miał okazję się przekonać, że kwiatki to jest jednak to, co Justek lubi najbardziej :-). Kupiłam sobie na wystawie małego storczyka, dla którego mam już przygotowaną specjalną malutką doniczkę. Nawet mój kolega Sz był pod wrażeniem, gdy pokszywałam mu, co nabyłam, dwa razy upewnił się z jakiej wystawy wracam, za drugim razem powtórzył i chociaż słowo storczyk w jego ustach zabrzmiało jak wstydliwa choroba, poczułam coś w rodzaju dumy.
Trzeba teraz będzie tylko wytłumaczyć Filipowi, że storczyk to nie jest kota zabawka, nie służy do tego, by go łapą macać, odgryzać i wypluwać jego kwiatki, ani żeby strącić doniczkę z parapetu i schować się potem za biurko z cicho nadzieją, że pańcia nie zauważy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz