niedziela, 1 marca 2015

Justek w bibliotece odcinek 1



Stoi Justek w kolejce do bibliotekary. Przed Justkiem „Baba, której się nie śpieszy” ( To ważna w małym miasteczku kategoria społeczna. Justek sam bywa taką babą, ale co innego być, a co innego za taką stać). Baba zamierza wypożyczyć „Przygody młodego Wertera”. Bobliotekara szuka, szuka, szuka i znaleźć nie może w swoim komputerku. Kolejka rośnie.

Justek sugeruje, by poszukała „Cierpień młodego Wertera”. Bibliotekara bezradnie patrzy na Babę, Baba przecząco kręci głową.
- To na pewno chodziło o „Przygody…” mówi – Ja sobie zapisałam na kartce.

Justek nie wytrzymuje.

- Nie ma czegoś takiego jak „Przygody młodego Wertera”!. – woła - Są „Cierpienia młodego Wertera”, Johann Wolfgang von Goethe to napisał, klasyka gatunku.

- No nie wiem! – nie daje za wygraną Baba, sięgnąwszy po telefon komórkowy, który trzyma za pazuchą. Do synka dzwoni, co by się upewnić, tymczasem Justek wije się w paroksyzmie bezsilności, który jest w stanie zrozumieć jedynie ten, kto mieszka tam, gdzie mieszka Justek. Cierpi niczym młody Werter, a w domu czeka stęskniony kot.

- To może pani weźmie te „Cierpienia…” – podpowiada bibliotekara.

- Na razie dziękuję – odpowiada stanowczo Baba i zdegustowana opuszcza bibliotekę. Nikt nie będzie jej niepotrzebnych książek wciskał.





***

- To zależy, czego wżyciu szukasz, zauważył filozoficznie kolega Justka R. - Jeden poszukuje cierpień, drugi rozgląda się za przygodami…


Tymczasem Justek ma pomysł na sagę:

1) „ Młody Werter na uniwersytecie”.

2) „Przygody młodego Wertera”

3) „Wpadka młodego Wertera”

4) „Cierpienia młodego Wertera”,

5) „Młody Werter nad rozlewiskiem”.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz