niedziela, 14 czerwca 2015

Justek pisze, chociaż nie pisze.

Spotkał się Justek ze znajomymi, by porozmawiać na temat swojego nowego projektu, którego się zabiera od jakiegoś czasu. Przeczytał fatalny wstęp, który został bardzo delikatnie skrytykowany. Justek zachęcał do mniej konstruktywnej krytyki, ale się nie udało. Justek potrzebował kopa w tyłek, zatem sam się poddał mobilizującej samokrytyce, dzięki czemu otrzymał to, po co przyszedł. Ż udzieliła Justkowi kilku cennych wskazówek, które Justek skwapliwie zanotował. 

Justek na razie chce posprzątać mieszkanie. Wczoraj planował na ten przykład doprowadzić Pokój Kota do ładu. Pół dnia spędził w Milanówku na wyprzedaży garażowej, na której sprzedał jedną sukienkę i przeczytał gazetę. Wrócił zmęczony. Zamiast tego obejrzał zatem Żony ze Stepford, wersję z 1975 i zrobił porządek w pudełku z koralikami. Zrobił dwa naszyjniki - jeden z pereł, drugi z czarnych paciorków. Justek z siebie bardzo zadowolony. 

Rosi pokazywała ilustracje do swojej książki dla dzieci. Rosi jest malarką. K-Erudyta opowiadał różne kawałki z historii Polski. Poeta M marudził i opowiadał o swoich kłopotach zdrowotnych. Justek jadł sernik na zimno, który sam przyniósł oraz inne frykasy. Wymienił z Kasią. uwagi na temat wychowania dzieci w innych krajach. Ponosił na rękach małą Gaję. Codziennie nosi kota, to ma wielką wprawę.

Poeta M odprowadził Justka do samej kolejki, opowiadając szczegóły ze swojego gejowskiego życia erotycznego. Oczywiście to była taka wyssana z palca gadka -szmatka, którą Justek wpuszczał jednym uchem, a drugim wypuszczał. A M. po prostu potrzebował pogadać głupoty, chyba każdy tego potrzebuje od czasu do czasu, by wypuścić z siebie powietrze. Justek to rozumie doskonale, zatem udawał, że słucha, poza tym ma słabość do M i jego dziwactw :-)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz