wtorek, 16 czerwca 2015

Długi dzień Justka

Justek obudził się o 3 rano i nie mógł zasnąć. Gdy się przejaśniło, wziął do reki smartfona, posiedział z nim trochę, po czym stwierdził, że pora zabierać się do roboty i zrobić rekonesans w szafach. Wybebeszył wszystkie. Wiele godzin prasował i mozolnie oczyszczał z kociej sierści kolejne sztuki garderoby. Mieszkanie przypominało i nadal przypomina męski akademik po weekendowej imprezie. 

Kot Filip pomagał, jak umiał:











Następnie udał się Justek na seans terapii czaszkowo - krzyżowej. To taka forma wyrafinowanej akupresury. Justek usłyszał, że jest słabo uziemiony i powinien się zajmować sztuką, bo to Justka życiowe powołanie. Terapia miała na celu poprawę ruchliwości tkanki, przepływu płynów ciała, jak również odblokowanie kanałów energetycznych, a w konsekwencji większe uziemienie Justka. Justek czuł się mało uziemiony, za to bardzo zrelaksowany, co mu było niezmiernie potrzebne, biorąc pod uwagę fakt, iż całymi dniami krząta się i biega. No i nie spał od 3 rano. Justek miał wrócić do domu, pić dużo wody i odpoczywać.




Zamiast tego udał się do gabinetu stomatologicznego, gdzie zapakowano go do jakiejś dziwnej maszyny, włożono mu w usta gryzak i zrobiono mu rentgen pantomograficzny. Żeby mu było mało, pomaszerował na dworzec i pojechał do Warszawy na spektakl, który powstał na podstawie książki napisanej przez Justka znajomą. W połowie zasnął. Niestety siedział na zwykłym krześle - bo to przedstawienie offowe - i głowa mu co jakiś czas opadała, jak pijaczkowi na ławce pod sklepem spożywczym. Trochę mu było głupio, ale niezrażony po spektaklu wstał, otrząsnął się i zamienił parę słów z autorką i jej mamą.

W bardzo dobrym nastroju wrócił do domu.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz