Justek
jakiś czas temu, niespodziewanie dla samej siebie rozpoczął wolontariat w
pewnej Fundacji. Justek tego wcale nie planował. Justek sam nie wie, jak to się
stało. Justek wpadł w pewne tarapaty rodzinne, o których nie będzie pisał na
tym blogu, w wyniku których musiał/chciał zrezygnować ze świeżo podjętych studiów
podyplomowych w trybie awaryjnym (teraz Justek trochę żałuje, bo to, co
wydawało się wybuchem bomby atomowej, okazało się niewypałem, ale widocznie tak
miało być, zwłaszcza, ze Justek otrzymał też kilka innych podpowiedzi od
Wszechświata, że te studia to może nienajlepszy pomysł na ten moment). Tak czy
srak, Justek w wyniku owych perypetii poznał słynną PPF. (pisarkę-psycholożkę-feministkę).
PPF zaproponowała Justkowi wolontariat w Fundacji, a że Justek mało awanturujący
się ostatnio zrobił, mówi: Niech będzie.
Na
razie mało, co robi. Trochę pokserował, trochę pomógł w księgarni ze sprawami papierkowymi,
przeczytał i zrecenzował jedną książkę. Z tej recenzji średnio zadowolony, ale
pierwsze koty za płoty. Ma też liczne bonusy. Może kupować w Fundacji książki w
cenie hurtowej, chodzić na wykłady ( na które jako nie-wolontariusz też mógł chodzić,
ale nie chodził), no i otrzymuje czasem zaproszenia na różne imprezy, np. raz
poszedł do teatru. No i raz się tam napił wiśnióweczki :-)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz