wtorek, 1 października 2013

Justek rzeźbi



Lekcja 1

Na początek Justek nie załapał o co chodzi z tymi lekcjami pokazowymi. Myślał, że chodzi o jednorazowe pokazy, po których Justek ma się bez kasy nie pokazywać, dlatego Justek zdecydował się się zapisać na cztery różne kursy, co by obejrzeć, co mają do pokazania. We wtorek pojechał na ceramikę. Ceramika się zaczyna o 18, zdążył nawet Justek z pracy do domu pojechać i z domu do Warszawy wrócić , dzięki czemu miał możliwość w międzyczasie ucałować kota. 

- Dzień dobry - zawołał Justek, wchodząc do sekretariatu - Przyjechałem na ceramikę.

- Proszę się zatem tam udać.

- To znaczy gdzie? - zapytał Justek, w odpowiedzi na co pani sekretarka wyjęła karteczkę wydartą z notesu, na której widniała mapka nagryzmolona długopisem o wymiarach 2 cm na 2 cm przypominająca portret zwiniętej w spiralę dżdżownicy. Justek wyczuł w pani sekretarce swoją bratnią duszę. 

Udał się zatem do budynku, w którego piwnicy odbywają się zajęcia, nawet trafił po tym, jak przez okno pomachał uczestnicy a ci na migi pokazali coś, co przypominało ruchy dżdżownicy zwijającej się w spiralę. Ulepił Justek coś co przypomina pojemnik oraz coś na kształt mydelniczki.

Ponieważ myślał, że to pierwsza i ostatnia Justka lekcja, umieścił swoje wyroby w pudełku z napisem Jagoda, bowiem opracował przebiegły plan. Jagoda chodzi na ceramikę, poszkliwi Justkowi pojemnik i mydelniczkę, które znajdzie w przebiegle oznaczonym pudełku i wszyscy będą zadowoleni. Szkoda, żeby się tyle gliny zmarnowało. Zadowolony z obranej strategii Justek zadzwonił do Jagody i wyłożył jej wytyczne. Jagoda rozczarowała Justka informacją, iż po dwóch latach lepienia rezygnuje z zajęć, bo już nie ma komu dawać w prezencie garnków. Strapiony Justek wyjaśnił jej złożoność problemu, po czym został bardzo pozytywnie rozczarowany informacją, iż zajęcia bezpłatne potrwają do końca września, zatem Justek zdąży sobie wyroby gliniane sam poszkliwić. Justek wrócił do domu bardzo zadowolony.

Lekcja 2

Justek sam trafił do piwnicy, gdzie za pomocą gąbki oszlifował pojemnik i mydelniczkę, a nawet zaczął robić miskę, której nie zdąży poszkliwić, ale Justek nie jest prawdziwym mężczyzną, by go oceniać po tym, jak kończy. Mniej więcej w połowie zajęć do sali wkroczył Sas, którego się Justek zupełnie nie spodziewał. Padli sobie z Justkiem w ramiona, wymienili plotki, umówili się na piwko za tydzień w pobliskiej kafejce. Sas robił niezwykłej urody magnesy oraz zabawki choinkowe za pomocą stempli zakupionych w sklepie indyjskim. Zrobił również mydelniczkę, do czego podszedł profesjonalnie, bo coby zrobić swoją, Justek po prostu rozwałkował kulkę.

Opracował Justek ad hoc kolejny przebiegły plan. Justek to urodzony strateg. Zaproponował Sasowi wymianę. Sas poszkliwi Justkowi miskę, a Justek da mu w zamian coś. Dobiły interesu, Sas odprowadził Justka na pociąg, którym wrócił Justek do domu bardzo zadowolony.

Lekcja 3

Justek poszkliwił mydelniczkę na seledynowo i pomarańczowo. Pojemnika nie poszkliwił, bo wysiadły korki w pracowni, w rezultacie piec nie wypalił pojemnika. Naprawił za to Justek miskę, która pękła podczas suszenia oraz zjadł słoik soczewicy, którą poplamił sobie spodnie i poplotkował z Sasem. Umówił się Justek z panią prowadzącą, że wróci w styczniu na zajęcia i sam dokończy prace. Taki ma plan. Justek płynie z nurtem wariantów bardzo z siebie zadowolony.

Po zajęciach Justek poszedł z Sasem na piwo do kawiarni, gdzie zamówił piwo "a la grodziskie". Jak bum cyk cyk tak było. Obgadali interesy i wrócili do domu oba bardzo zadowolone. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz