Ponieważ Justek wstaje o 4:30, co wzbudza niepokój nawet u kota, postanowił w końcu się wyspać. To był ostatni dzień przed krótkim urlopem, chciał rześki i wypoczęty nadrobić zaległości i opuścić firmę z czystym kontem. Położył się zatem spać przed 21. Trochę poleżakował i zasnął.
Rano wstał bardziej zmęczony niż zwykle. Trudno, pomyślał, za chwilę otrzeźwieję i będę jak ten młody bóg. Kot zamiast miałczeć za drzwiami swojego pokoju spał w najlepsze. Cóż, pewnie też postanowił się wyspać. Zaparzył sobie super mocną kawę, przygotował kanapki do pracy, ryż ze szpinakiem ugotował, kota oporządził, zrobił się na bóstwo, chociaż nie musi, po czym wystrojony i wymalowany, zerknął Justek na zegarek, sprawdzić, która godzina, bo już czas był do pracy wychodzić. Patrzy, a tu parę minut po północy. Przyśniło mu się, że pora wstawać, to wstał. Zły na siebie jak ta cholera, zmył makijaż, przebrał się w piżamę i wrócił do łóżka. Po tej mocnej kawie, w złości i żałości, zasnąć nie mógł. Poleżał z pół godziny, komputer włączył i pracował do 2:30. Dopiero wtedy zmęczony trochę pospał.
Pojechał do pracy rozmemłany, niewyspany i zły.
Tak to Justek postanowił się wyspać :-/.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz