niedziela, 15 września 2013

Justek na Finisażu


Justek był na finisażu. Finisaż to coś takiego jak wernisaż, też są obrazki i jest darmowy alkohol, tylko odbywa się na końcu a nie na początku wystawy. Ale nie po to tam Justek pojechał, tylko na spotkanie autorskie JJ, która wydała tomik poezji pt. Ślady. Śpiewała też z ze swoim absztyfikantem J piosenki Kaczmarkiego, jak również opowiadała o własnej twórczości, a że JJ umie i śpiewać i opowiadać, to było bardzo miło. Zwłaszcza, że spotkał Justek Alę i mógł się napić wina, zanim jeszcze wino podano.
Justek przyjechał zmordowany, bowiem nocy tej prawie nie spał za sprawą sąsiadów i kota. Kot prawie niewinny. Justek wstaje w godzinach wczesnoporannych tj o 4: 30, co stanowi prawie środek nocy. I nie może iść spać w godzinach wcześniejszych, bo sąsiedzi oglądają telewizornię. A tego wieczora naprawdę był zmęczony. Odwrócił krzesło do góry nogami i kilka razy stuknął jego nogami o ścianę. Sąsiedzi zachęceni do dalszej dyskusji podkręcili głos. W końcu nie było jeszcze ciszy nocnej. Wkurzył się Justek, zabrał pościel i pomaszerował do drugiego pokoju, wyrzucając stamtąd kota wraz z kuwetą. Tam nie ma zasłonek, okno wychodzi na plac rzęsiście oświetlony, Justka światło latarni w oczy raziło, kot Filip awanturował się w przedpokoju, Justek sobie nie pospał. Kota Filipa jakoś tam Justek rozumie. W końcu to jego pokój, a on naprawdę myśli, że rządzi w tym domu, a to, że jest na Justka utrzymaniu nie oznacza, że jest na czyjejś łasce, tylko, że jest kimś w rodzaju boga. Rano się z pańcią pobił, lecząc urażoną dumę, a na odchodnym ugryzł delikatnie w kostkę. Normalnie Ballada o Januszku.
Na finisażu jakoś się Justek trzymał, poplotkował z JJ, Alą i Julką. Kupił tomik poezji z osobistą dedykacją, obejrzał obrazki i wrócił do domu. Z głodu go strasznie skręcało. Na szczęście w ogóle nie musiał czekać na pociąg, bo ten od razu przyjechał po tym, jak Justek wkroczył na stację. Na stacji w Grodzisku zahaczył o kebaba. Nie mieli falafela, co Justka szczególnie nie zdziwiło. W końcu Grodzisk Mazowiecki to żadna stolica cieciorki. Kazał sobie zrobić kebaba z nadziewanym bakłażanem, który okazał się nadspodziewanie smaczny. Aż Justek sobie sosem spodnie poplamił.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz