poniedziałek, 22 lipca 2013

Plener


Umówił się Justek z koleżankami z Klubu na plener malarski. W tym celu ubrał się na biało i wyjął z pudełka, na którym śpi kot Filip farby zakupione w sklepie wszystko za 1,50. Tutaj śpieszę wyjaśnić, iż farby te kosztowały znacznie więcej niż 1,5. Otóż Justek zaszalał i wydał całe 3zł za pudełko 10 farb, z których zgubił tylko jedną. Farby te mają dosyć kontrowersyjne kolory, ale kontrowersja to przecież drugie Justka imię.
Justek bał się, że przyjedzie spóźniony, ale dotarł jako pierwszy. Jagoda posłała go po piwo, które Justek zakupił, co by się człowiek spragniony po całym dniu pracy twórczej mógł się napić. Najpierw posiliły się porcją chłodniku i wypiły kawę, następnie zapakowały torbę na zakupy wszystkim, absolutnie wszystkim, co się dało i poszły. Daleko nie zaszły, po drugiej stronie szosy, za kilkoma blokami Jagoda pokazała im osiedlowy park, w którym zasiadły i malowały. Justek wyjął swoje farby profesjonalne, z przyjemnością konstatując fakt bliskości toalety typu toi-toi. Malowały i malowały. Justek malutkie formaty, dzięki czemu udało mu się aż dwie prace prawie skończyć. Widoczek z brzozami i portret kota Filipa. Farby okazały się nienajgorsze, a Justek bał się, że przepłacił. Najlepiej wydane 3zł w całym Justka życiu. Portret stworzył co prawda przy użyciu innych farb, bo na blejtramie, ale brzózki... Justek bardzo z siebie zadowolony. Komary tylko trochę Justka pogryzły. Troszkę się Justek też opalił. I bardzo zgłodniał.
Nagotowały zatem dziewczyny fasolki szparagowej, młodych ziemniaczków na parze i podały to z sałatką w sosie musztardowym i zjadły tyle, że Justek z powodzeniem mógł udawać trzeci miesiąc ciąży. Dziewczyny wpadły na pomysł wspólnego interesu i wybrały Justka na menedżera. Justek uczciwie zakomunikował, że jak przyjdzie co do czego, Justek inaczej płaci oficjalnie, inaczej pod stołem, a jeszcze inaczej w rzeczywistości. I nalicza niezłą lichwę za pośrednictwo. Jeszcze nie dyrektor, a już świnia. Wyznanie to nie odebrało jednak Justkowi stanowiska. Co by to uczcić, Justek zjadł siódmą porcję i zapił piwem.

Doturlał się potem na przystanek, wielce zadowolony z owoców dnia całego i wrócił do kota Filipa. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz