poniedziałek, 22 lipca 2013

Kot Filip niczym policjant z Miami


A. nazywa kota Filipa wypłochem i ma w tym trochę racji. Filip nie lubi gości, jeśli obwącha komuś duży palec u nogi to jeśli chodzi o kontakty międzygatunkowe to świat i ludzie, wyraz najwyższej sympatii. Żadnego głaskania i takim tam innych. Nie pozwala sobie na poufałości. Przed tymi mniejszymi ucieka w popłochu, ukrywając się we wnętrzu wersalki tudzież pod wanną, na większych patrzy z pełną wyższości pogardą. Tylko pańcię kocha.
Siedzą sobie ostatnio we dwóch na tarasie, Justek na fotelu z promocji, kot na dywaniki z jeszcze większej promocji, a pod balkonem sceny niczym z Policjantów z Miami. Godzina późna, Justek pisze (tak, pisze), kot czyni szkody obgryzając kwiatki. A tam pod balkonem, krzyki, dyskusje, aresztowania, radiowozy, tajniacy, rzucanie na glebę, groźby mężczyzn, prośby kobiet, wycie alarmów. A kot patrzył na to wszytko ze zblazowaną miną, ziewając ukradkiem, te ludzie, te ludzie...

Dzień jak co dzień w Grodzisku Mazowieckim.




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz