Dużo Justek nie opowie, bo to tajemnica.
Powie tylko, że tak się wysztyftował, że aż na własny widok podniecił się w
lustrze i zrobił sobie trzy słit focie służbową komórką. Koncert był
cudowny...Gorzej, że Justek utknął później na stacji PKP Ursus, gdzie ponad
godzinę czekał na pociąg do Grodziska, godzina była późna, a nie wziął Justek ciepłego
sweterka.
Spacerując w tę i we wtę po zatłoczonym
ursuskim peronie, co by się ogrzać, usłyszał nagle za plecami, bezwstydnie
romantyczne zawołanie: - Ej ty, sorry! - w wykonaniu szesnastoletniego
chłopca.(Justek mógłby być jego matką i - o zgrozo- spłodzenie go nie wiązałoby
się z przestępstwem). Justek się odwrócił, a dobrze wychowany chłopiec nie
wykazał nawet cienia zdziwienia, że z tyłu liceum, a z przodu muzeum, czym
zaskarbił sobie Justka wielką sympatię. Zapytał o pociąg. Ten co jeździ po
torach, ale Justek nie znał odpowiedzi. Och warto się czasem wysztyftować :-).
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz