niedziela, 2 sierpnia 2015

Właściwy czas


Justek zdaje sobie sprawę, że w ustach osoby, która od kilkunastu lat spotyka się z Medium w celu oczyszczenia aury i seansów jasnowidzenia, takie słowa brzmią mało wiarygodnie, ale co tam: Justek sceptycznie podchodzi do wszelkich kwestii ezoterycznych. Że wszystko ma swój czas, że przeznaczenie, karma, myśli przekształcają się w kształty i takie tam, Justek nie będzie wyliczał dalej, bo zwymiotuje.

Fakt faktem, że Justek miał w domu kilka rzeczy na zbyciu. Były to rzeczy mizernej wartości, ale kiedyś drogie Justka sercu. 

- Pół-zardzewiały rower typu holenderka, po generalnym przeglądzie, który kosztował więcej, niż rower wart.

- Pół-zardzewiały rower typu holenderka, z rozprutym siodełkiem żelowym, za który Justek ongiś zapłacił 340 zł, ale wyniku przechowywania w niewłaściwych warunkach jego wartość spadła o 90%.

- Troszkę poobijany Stolik Lack, Ikeowska klasyka, którą Justek nabył 7 lat temu za 13 zł, służyła mu wiernie, ale już im razem nie po drodze.

- Micro wieża, która osiągnąwszy pełnoletność zachowała funkcję radia ( i to pod warunkiem, że się je włączy sposobem).

- Szafę Jysk, przy której Justek bał się kichnąć z obawy, że się rozsypie, przygniatając kota.

- Starą wersalkę która służyła najcudowniejszemu z kotów za łóżko/drapak/schowek/ściankę wspinaczkową/kochankę - pora zakończyć ten związek.

Ponieważ Justek sporą część dzieciństwa spędził w samotności, wyćwiczył w sobie umiejętność nadawania przedmiotom martwym cech istot żywych. Justek śpieszy uspokoić, że nie nadaje im imion ani nie wchodzi z nimi w ożywione konwersacje, ale nie potrafi ich tak po prostu wyrzucać. Trudno jest się Justkowi rozstawać z przedmiotami, które mu wiernie towarzyszyły przez lata.

Na rowerach tych zapamiętale jeździł, stolik w poprzednim mieszkaniu pełnił strategiczne funkcje, microwieży Justek wiele przyjemnych chwil zawdzięcza, szafa była pierwszym poważnym meblem, jak Justek kupił (i ostatnim, czyli kurde jedynym).

A na wersalce przyjmował Justek gości, siedział, leżał, pisał, że Justek nie wspomni ile radości sprawiała kotu.

Justek dojrzał do zmian. Podziękował każdemu z ww. przedmiotów za obecność w Justka życiu, po czym wystawił je na sprzedaż. To nie są przedmioty, które wystawia się na Allegro, no może rowery. Za dużo z tym zachodu. Justek wystawił je na Gumtree (0% skuteczności, lokalnym, wypizdowskim portalu ( 0% skuteczności) i OXL (100% skuteczności, pełen sukces). Justek długie miesiące czekał na chętnych. Myślał już, że nici z transakcji. A przykro by mu było wynosić towarzyszy na śmietnik. To prawie jakby oddał kota.

Sprzedał tylko stolik Lack. Jedna pani chciała dla dziecka. Justek zaproponował cenę 5 zł. Jak za 7 letni stolik z tektury, noszący niewielkie ślady użytkowania nie była to zaniżona cena. Justek nie zarobiłby kokosów jako sprzedawca. Gdyby tanio kupił, a drogo sprzedał, czułby, że kogoś oszukał. Pani przyjechała z ciocią, oprócz 5 zł, Justek dostał nadziewaną czekoladę. Wypucowany i złożony stolik już na nią czekał.

Czasem ktoś zadzwonił w sprawie rowerów. Umawiał się, że przyjedzie. Nie przyjeżdżał. Jeden był szczególnie zainteresowany, wypytywał Justka o kwestie techniczne. Przy okazji pierdzielnął mały wykładzik na temat konstrukcji rowerów, wzbogacając życie Justka o przydatną wiedzę. Justek pojęcia nie miał, że średnicę koła od roweru mierzy się w calach i taka damka na przykład może mieć koła w trzech różnych rozmiarach. Justek nie wiedział, a teraz już wie. Życie jest wspaniałe. To jaki jest ten rower? - zapytał pan. Zielony i ma różowe hamulce, odparł Justek, żeby nie wyszło, że nie zna się na rowerach. Pan zrezygnował z transakcji.

Szary rower sprzedał pewnemu panu spod ciemnej gwiazdy i jego konkubinie alkoholiczce. Justek ma słabość do takich ludzi, zdaje sobie sprawę z życiowych zawirowań i że różnie się może układać. Rower miał być dla niej. Miała ogromne problemy z wejściem na drugie piętro ze względu na napady paniki na klatce schodowej. Zasypała Justka gradem pytań, jak ma na imię kot, czy Justek sam malował przedpokój, czy Justek jest malarką, i przepraszała za każde swoje słowo. Życiu musiało ją nieźle poturbować. 

W sprawie radia w formie microwieży zadzwoniło kilku pijaczków i każdy chciał kupić. I każdy chciał, żeby Justek zaklepał dla niego, bo na 100 % kupi. Żaden się nie pojawił. 

Wersalkę Justek chciał oddać za darmo, zwłaszcza, że była podrapana przez kota. Ale wykonano ją w czasach, gdy meble produkowano na lata. Była sprawna i komuś w potrzebie mogła jeszcze posłużyć. Po przykryciu narzutą prezentowała się elegancko. Wystawił ją Justek w okolicach marca. Nikt się do Justka nie odezwał. Następnie w okolicach Bożego Ciała zadzwoniła zapłakana kobieta, która żaliła się, że nie ma na czym spać. Powiedziała, że mieszka niedaleko i przyśle chłopaków po mebel. Nie przysłała, telefonu też nie chciała od Justka odebrać. W słuchawce grało disco polo. Później zadzwoniło jeszcze kilka osób, by trochę pomarudzić. Jedna pani chciała tę wersalkę, ale nie miała transportu, podziękowała zatem. 

Minęły trzy miesiące w trakcie których nie odezwał się nikt. Inna sprawa, że Justek w natłoku zajęć nie myślał o tym zbytnio. Praca/studia/joga/kot, a w tym wszystkim życie. No i Justek planował w urlop trochę posprzątać. Nie w tym sensie, że miał bałagan, ale chciał zrobić inwentaryzację skarbów, które uzbierał przez całe życie. Przede wszystkim uprał, wyprasował i oczyścił z kociej sierści ubrania. Posegregował je tematycznie. Zrobił remanent w szafkach w przedpokoju, wynosząc stare czasopisma i słoiki, które zachował, bo się mogą przydać, na przykład cieszyć swoim widokiem za lat piętnaście, tak czasem bywa... Justek z inwentaryzacji bardzo zadowolony. Część butów i zimowe swetry Justek zmagazynował we wnętrzu starej otomany. 

Opróżniwszy szafkę Jysk Justek przystąpił do jej demontażu, co uczynił siłą własnych rąk, odkręciwszy wcześniej dwie śrubki za pomocą nożyczek do papieru. Wyniósł szafę, wysprzątał mieszkanie, umył okna i podłogi, po czym ...rozdzwonił się telefon. 

 Chcecie to wierzcie, nie chcecie to nie wierzcie, ale Justek w kilkanaście godzin oddał wersalkę, sprzedał wieżę i zielony rower. Trzem różnym osobom, niemal za jednym zamachem.





















Justek sceptycznie podchodzi do kwestii ezoterycznych, właśiwego czasu i takie tam...Ale prawdziwy sceptyk bywa sceptyczny wobec własnego sceptycyzmu, powiada Justek w uporządkowanym mieszkaniu :-).

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz