poniedziałek, 17 sierpnia 2015

Podkowa Leśna - miasto koszmar

Może przesadził Justek trochę z tym koszmarem, ale nie lubi się Justek z Podkową Leśną, no nie po drodze im razem. Pojechał Justek do Podkowy w jeden wtorek pochodzić po lesie. Miał dzień wolny, bowiem zażądał urlopu, bo musiał załatwić pewną ważną dla siebie sprawę. Załatwiwszy założył Justek szorty oraz seksowne okulary, kupił bilet powrotny na WKD i wyruszył na swoją wyprawę. Wysiadł w Podkowie Zachodniej i polazł do pierwszego lasu, jaki zobaczył, wiedziony ogromną tęsknotą. Justek wychowany w lesie tęskni za drzewami, bo to Justka naturalne środowisko życia. Justek żałuje, że nie został leśniczym.

Przemaszerowawszy przez las, Justek przemaszerował przez centrum Podkowy, nie spotykając nikogo poza hordami agresywnych robotników, wracających zapewne z jakiegoś remontu. Wyglądali paskudnie, wyrażali się paskudnie, sprawiali paskudne wrażenie. Tak wyglądała również ekspedientka sklepu odzieżowego paląca papierosa w drzwiach. Kawiarnia pusta, na ścianach kiczowate obrazy, znudzona baristka prawie wycałowała Justka, z uciechy, że ktoś się wreszcie pojawił. Świetne miejsce, by pisać, pomyślał Justek, w jakiś listopadowy poranek z filiżanką gorącej czekolady. 

Podbudowany tą myślą poszedł Justek przed siebie urokliwymi uliczkami, a tam żywego ducha, miasto wymarłe. Szedł Justek i szedł, nikogo nie spotkał. Mijał wille przeróżne, otoczone ogrodami tak wypielęgnowanymi, że aż wydawały się plastikowe. Każda willa pochodziła z innego katalogu, jakby świat wokół nie istniał, wyglądało to nad wyraz ksobnie. 





Ta Podkowa to taka trochę willowa wersja Miasteczka Wilanów. Wracają lemingi do swoich osobnych gett do których wiodą otwierane pilotem bramy. Niektóre rezydencje wzorowane na pałacu Blake Carringtona wydały się z Justkowi wyjątkowo zabawne, niestety najśmieszniejszej nie udało się Justkowi sfotografować, bo akurat przyjechał właściciel limuzyną i nawet przystąpił do podrywu. ( "Pani się nie boi pieska, piesek nie ugryzie, ten tego i tamtego"). Pan ten oraz listonoszka ze zbolałą miną jedynymi okazali się ludźmi spotkanymi w Podkowie Leśnej. Gdzie dzieci, pyta Justek, staruszkowie, matki z wózkami, bezrobotni panowie hodujący brzuch i wąsa, przedstawiciele wolnych zawodów, luksusowe utrzymanki, młodzież, ludzie wałęsający się bez sensu lub z sensem, no gdzie te elementy tkanki wiejsko-miejskiej widoczne na ulicach wsi i miast?Justek czuł się jak bohater jednego z tych filmów klasy F, jedyny ocalały po katastrofie nuklearnej, jedyny nie porwany przez ufo. A pogoda była piękna, bowiem Justek spacerował po Podkowie jeszcze przed falą największych upałów. Gdy po przejściu dwóch kilometrów spotkał Justek dziecko na rowerze miał ochotę je uściskać. Zamiast tego skręcił do lasu i długo po nim spacerował.

Podkowa Leśna to coś jak okularki sraj ban, telefonik ajfon, trampeczki z gwiazdką, perfumy Szanel numer 5. Taki gadżet, który dla jednych stanowi obiekt pożądania, dla drugich insygnium drobnomieszczaństwa i synonim skrajnego obciachu. Justek już woli swój eklektyczny, skrajnie nieinteligencki i ostentacyjnie nieelegancki Wypizdów Mazowiecki. 






Brak komentarzy:

Prześlij komentarz